Monday, December 29, 2014

Zainteresowałam/łem się tematem produktów nietestowanych na zwierzętach. Tylko co dalej?


Czasami spotykam się z ludźmi, którzy co prawda chcieliby bardziej wgłębić się w temat używania kosmetyków nietestowanych na zwierzętach, ale nie wiedzą gdzie zacząć albo się boją. Niepotrzebnie. Przejście na kosmetyki nietestowane na zwierzętach nie jest jakąś super trudną życiową decyzją. Wydaje mi się, że w internecie i nie tylko rozpowszechniły się pewne mity dotyczące ludzi, którzy używają tylko kosmetyków nietestowanych na zwierzętach. Chciałabym tutaj wspomnieć o paru z nich:

Mit 1: Jeśli chcę używać kosmetyków niestowanych na zwierzętach, to muszę od razu przestać używać czegokolwiek czego używałam od lat, a na to to ja nie jestem przygotowana/y.

Prawda jest taka, że każdy ma różne potrzeby i inną osobowość. Niektórzy faktycznie czują, że powinni przestać używać jakichkolwiek kosmetyków bądź innych produktów testowanych na zwierzętach, łącznie z pozbyciem się z domu wszystkiego, co już zostało kupione i jest używane. ale kto powiedział, że każdy musi to zrobić? Dla niektórych pozbycie się kosmetyków to marnotrawstwo, dla innych potrzeba duszy. Każdy z nas jest inny i każdy potrzebuje podejść do tego tematu indywidualnie. Nikt nie mówi, że trzeba też od razu rezygnować z produktów, które używało się od lat. Może Ty akurat potrzebujesz czasu, żeby znaleźć swoje nietestowane perełki. Jeśli tak, daj sobie czas. Zacznij się po prostu rozglądać za alternatywami i firmami, których do tej pory nie wzięłaś pod uwagę.

Mit 2: Nie ma sensu, żebym przestał/a używać produkty testowane na zwierzętach jeśli i tak jem mięso.

Hmm, no nie wiem. Znam sporo niewegetarian, którzy używają tylko kosmetyków nietestowanych na zwierzętach i nie widzę w tym żadnego problemu. Oczywiście, znaczna część ludzi używanych kosmetyków cruelty - free jest wegetarianami i weganami, ale to nie znaczy, że każdy jest gotowy tak drastycznie zmienić swoje życie. Nie wiem czemu często nam się wydaje, że najlepsze jest podejście wszystko albo nic. To trochę tak jakby mówić, że bez sensu jest schudnąć 5 kilo skoro mamy do schudnięcia 15. A może 5 kilo akurat zmieni nasze podejście do samej/go siebie i te kolejne 10 już nie będzie miało znaczenia. A może jednak chcemy schudnąć całe 15, ale musimy zrobić to mniejszymi krokami. Gdzieś trzeba zacząć.

Mit 3: Szukanie marek nietestujących na zwierzętach zajmuje mnóstwo czasu.

Szukanie marek nietestujących na zwierzętach zajmuje tyle czasu, ile na to poświęcimy i ani minuty dłużej. To jest naprawdę takie proste. Wystarczy wejść na internet i znaleźć 4 firmy, które nie testują i po kłopocie. Oczywiście można też śledzić blogi, nowości kosmetyczne oraz wymieniać informacje ze znajomymi, ale nikt przecież nie zdecyduje za nas, ile czasu musimy na takie rzeczy poświęcić!

Mit 4: Używanie kosmetyków nietestowanych na zwierzętach jest bez sensu, jeśli używa się środków czystości, które są na zwierzętach testowane. 

Trochę rozumiem ten argument, ponieważ dość długo się z nim borykałam. Jest jednak fenomenalne rozwiązanie tego dylematu: prawie wszystkie środki czystości można zastąpić naturalnymi produktami czyszczącymi jak ocet, soda oczyszczona, cytryna, olej i inne takie. Google zawiera setki przepisów na niezawodne środki czystości. Niedawno natknęłam się na przepis jak zrobić pomarańczowy magiczny środek czyszczący do łazienek ze skórek pomarańczy, octu oraz wody. Dzięki takim rozwiązaniom można oszczędzić pieniądze, używać mniej chemikaliów i być bardziej przyjaznym środowisku.

Mit 5: Jeśli przejdę na kosmetyki i produkty nietestowane, to będę musiał/a wszystkim o tym mówić i ich przekabacić na moją stronę. Nikt mnie nie zrozumie. 

Przejście na kosmetyki nietestowane na zwierzętach nie oznacza nic poza przejściem na kosmetyki nietestowane na zwierzętach. Oznacza to głównie to, że w Twojej kosmetyczce będzie inna marka tuszu do rzęs, a na półce będzie stało inne mydło. I tyle, nic poza tym. To naprawdę nie jest jakaś drastyczna zmiana stylu życia. No przynajmniej dla nas nie jest, bo dla zwierzęcia być może... Ale chodzi o to, że jeśli nie chcesz z nikim na ten temat rozmawiać, to nie musisz. Ja rzadko na ten temat rozmawiam. Owszem, wspominam, że używam tylko takich czy takich kosmetyków i dlaczego, ale żadnych tyrad na ten temat nie prowadzę. Od tego mam bloga ;) I grupę wsparcia na Wizażu.



Przemyślenia? Coś jeszcze byście do tego dodali?


4 comments:

  1. Kosmetyki nietestowane to przerażająca sprawa - jeśli ktoś raz w to wpadnie, to potem przechodzi na wegetrianizm, idzie do skroniska, żeby zostać wolontariuszem, przechodzi na weganizm, zakłada bloga o tym, przechodzi na dietę raw... o jeżu, to straszne!
    Kosmetyki to pikuś, łątwo to ogarnąć. a jak już się w to wkręci człowiek to potem trzeba iść dalej i dalej :)

    ReplyDelete
  2. No, jak widać dobrze się stało, że z góry powiedziałam, że każdy z nas jest inny i każdy ma inne potrzeby... :) Ty zaczęłaś powoli, a potem już było coraz poważniej i coraz poważniej.... ;)

    ReplyDelete
  3. Świetnie napisane! Ja, choć staram się unikać mięsa, nie jestem wegetarianką, ale testowanego kosmetyku (świadomie) nie kupię.

    http://capricorncharm.blogspot.com/

    ReplyDelete
  4. Mam prośbę: mogłabyś się odnieść do treści artykułu z poniższego linku?

    http://www.kosmopedia.org/o_kosmetykach/kosmetyki_a_testy_na_zwierzet/

    Już zgłupiałam całkiem... Można czy nie można testować kosmetyków na zwierzętach?


    Pozdrawiam,
    Basia

    ReplyDelete

Zaglądasz? Podziel się opinią! :)

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie uważnie czytam i zazwyczaj odpowiadam pod postem gdzie zostały zostawione. Jednocześnie proszę o niezostawianie komentarzy promująacych własnego bloga - naprawdę istnieją lepsze miejsca na reklamę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...