Friday, February 17, 2012

Frustracja

Obrazek pochodzi ze strony  http://www.everwonder.com/david/tweety/color.html   
żeby nie było tak wesoło, to dziś będzie notka sfrustrowana. A raczej notka sfrustrowanej kobiety.

Latałam dziś po sklepach jak pies z wywieszinym z wywieszonym ozorem, szukając nietestowanego na zwierzakach proszku do prania. No i oczywiście dostawałam ataku spazmów.

Dobra, ok, ja rozumiem, że temat ten jest w Polsce jeszcze świeży, że dopiero zaczyna się o nim słyszeć, że to, że siamto. Widzę, że na portalach i blogach roi się od kosmetycznych propozycji wielkich testujących oligarchów. Ale normalnie mnie krew zalewa, że polskie firmy nie zrobią nic, żeby rozwiać istniejące wokół nich wątpliwości. Człowiek się w końcu zbierze w sobie, napisze grzcznego maila z pytaniem, ale odpowiedzi na politykę nietestowania (ani żadnych innych pytań, które nie zalatują kilogramem wazeliny) się nie doprosi. Oczywiście na stronie informacji zero, a na opakowaniu to już tylko pomarzyć idzie.

Jedna z polskich firm nie odpisała żadnej z dziewcząt na 15 już chyba maili, druga odpisała na mojego wylewnego maila 1 zdaniem (i to bzdurnym), trzecia się obraziła, że klienci nie mają zaufania do swojej marki (no śmiechu warte, słowo honoru), inna pisze o tym, że postępują zugodnie z prawem unijnym. Wszystko fajnie, ale prawo unijne to akurat takie znowu jednoznaczne nie jest, bo testować w ramach obowiązujących norm wciąż się da i nie udowadnia to czystych rąk żadnej polskiej marki. Firmom typu Essence czy Catrice jakoś nie przeszkadza umieszczenie oficjalnego stanowiska na stronie, ale przecież polskim firmom korona z głowy spadnie jeśli coś od siebie wymóżdżą. Bo w Polsce nie trzeba się przed klientami tłumaczyć, ani nawet w zasadzie nimi przejmować, najwyżej za spadek obrotów obwini się złą koniunkturę albo pracowników, a co.

Prawdę powiedziawszy tracę powoli serce do większych polskich marek. Albo straszą skierowaniem sprawy do sądu bo im się nie podoba, że się znaleźli na czerwonej liście (ale uraczyć kogoś sprostowaniem, wyjaśnieniem czy przyjemnym mailem to już nie łaska, w końcu lepiej się narazić od razu dziesiątkom osób) albo w każdym innym mailu piszą coś innego (typu nie testujemy na zwierzętach, w Unii nie wolno przeprowadzać żadnych testów na zwierzętach, a w kolejnym mailu zapewniają, że sprawdzają czy ich dostawcy na zwierzętach testują. No przecież jak 'nie wolno testować' to co tu sprawdzać? ). Gdzie tu logika? Jakaś polska organizacja typu Peta by się w Polsce przydała, z prawem przeprowadzenia wizytacji i sprawdzania jak się ma to, o czym firmy zapewniają, do rzeczywistości. Z prawdziwymi reperkusjami za nierzetelność. Może zapodała by, że się tak wyrażę rubasznie i metaforycznie zarazem, kopa w te firmowe tyłki. A może by tak, dla rozwiania wszelkich wątpliwości, postarać się o miejsce na jakiejś liście, choćby liście OK? Oczywiście pomijam kilka polskich firm, które mają informację o nietestowaniu na zwierzętach bądź profesjonalną obsługę klienta - ale takich firm jest, niestety, wciąż niewiele.

Jestem też coraz bardziej nieufna w stosunku do wszystkich wielkich korporacji, a nawet dużych niezależnych firm - ostatnio z listy Pety wyleciał Avon (ten to nawet z wielkim hukiem), Mary Kay, Estee Lauder i Yves Rocher. Za MK i EL nawet nie będę płakać, ale Avon wściekł mnie do granic możliwości ponieważ zostałam konsultantką 3 tygodnie wcześniej i wyraźnie podałam jako jeden z powodów ich politykę nietestowania na zwierzętach. Zrezygnowałam z uczestnictwa, ale niesmak pozostał. I to jaki. I pytanie na koniec co robić z markami podległymi Estee Lauder, a w grę wchodzą tęgie nazwy: Bobbi Brown, MAC, Smashbox czy Stila. Nie ma żartów.

No, to ja się wygadałam. Na ostatku i na poprawę nastroju napiszę, że w końcu udało mi się upolować nietestowany płyn do prania. Chociaż tyle. 

13 comments:

  1. Choć sama nie mam hopla na punkcie nietestowania, to jednak rozumiem twoją frustrację. Polityka polskich marek jest okropna- to taka typowa nasza mentalność, żeby ludzi robić w ch*** i jeszcze śmiać się z tego. Kupuj człowieku i nie zadawaj zbędnych pytań.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiesz, Zoilo, to jest dokładnie tak, jak piszesz. Po ostatniej aferze ze współpracami myślałam nad tym jak to jest w Polsce i normalnie mnie trafia. Firmy tak samo traktują klientów jak i bloggerki, wysługują się, dyktują warunki, życzą sobie, aby recenzja pojawiła się po xxx dniach, życzą sobie statystyk, nie wiem. Bardzo mi się ten burdel na kółkach z polskimi firmami nie podoba. A to już nie czasu PRLu, konkurencja nie śpi, Polska zalewana jest kosmetykami z całego świata, od UE, poprzez Amerykę, Azję i Indie. Normalnie gdyby firmy polskie o to zadbały, być może nie miałyby się czego obawiać, ludzie na pewno by kupowali tańsze dobre odpowiedniki. No ale w takiej sytuacji to ja bym się zastanawiła nad własną polityką.

      Delete
  2. A próbowałaś prać w orzechach? Fajna sprawa,ekologiczna i oszczędna. I nie ma problemu, że proszek się skończy, bo wymęczyć woreczek zajmuje duuużo czasu. Z praniem jasnych ubrań może być problem, ale do ciemnych i kolorowych polecam

    ReplyDelete
  3. DOczytałam Twój poprzedni post o orzechach- nie są drogie, warto spróbować i samodzielnie się przekonac

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki za wskazówkę - mogę spytać gdzie je kupujesz? Są mieędzy nimi jakieś różnice? I gdzie znajdę wskazówkę jak dokładnie ich używać?

      Delete
    2. Kupowałam do tej pory raz- w naturalnym pięknie, za czasów jeszcze dobrego traktowania klientów (później trochę gorzej u nichz tym było, więc przestałam tam kupować). Jeden worek, starczył nam na kilka lat prania (2 chyba, może więcej) na dwa domy- ja tygodniowo mam około 3-4 pralek kolorów i ciemnego, moja mama jeszcze więcej. 4-5 orzeszków wykorzystujesz na kilka razy (można w bawełniany woreczek je wkładać, u mnie to była stara bawełniana skarpetka, cienka). Orzechy jak orzechy, różnić się nie powinny. Wrzucasz je razem z praniem do bębna. DO komory w pralce proszku nie wsypujesz, tam gdzie płyn do płukania można dodać płyn lub olejek eteryczny dla zapachu, bo same orzeczy nie dają go, ale pranie jest miękkie). Po wypraniu wyciągasz skarpetkę/ woreczek i wieszasz, używasz ich ok. 5 lub więcej razy- dopóki nie zmiękną w sumie i nie zrobią się trochę mniejsze. Do białego można dodać sody, jednak ubrania mogą trochę poszarzeć, dlatego tutaj używałam wciąż płynu do prania białego.

      Delete
    3. Bardzo dziękuję za dokładny opis. Klamka zapadła - kupuję na przetestowanie. Jestem Ci bardzo wdzięczna że Ci się chciało tyle napisać o tym :) Teraz tylko się rozejrzeć po istniejących opcjach w sklepach internetowych.

      Delete
  4. Linus, ta notka powinna iść na jakąś głowną strone u nas na wątku, albo jakiś odnośnik powinnaś zrobić.
    Też ubolewam nad tym, że nikt sie tym u nas nie zajmuje, wszystko trzeba badać na własną rękę i jeszcze nie raz dostaniesz za to po tyłku:/
    nie fajnie się dzieje, ale mysle ze przez nasze działanie i lamentowanie w koncu coś ruszy!!
    Ciesze sie jedynie z tego, ze przez te wszystkie niepewnosci zobaczylam ile kosmetykow uzywam i ile z nich jest niepotrzebnych! Moja skora dziekuje mi za to kazdego dnia:)
    Buziaki!
    E

    ReplyDelete
    Replies
    1. Emilko, Ty szczęściaro, od kiedy ja weszłam w świat nietestowanych kosmetyków (i naturalnych), to dopiero zaczęłam używać! I to jak już zaczęłam to na całego. Chociaż moja skóra akurat też mi dziękuje.

      A co do frustracji to masz rację, że może chociaż coś się ruszy jak ludzie wreszcie zaczną się dopominać o dobre traktowanie. Oby.

      Delete
  5. Yves Rocher? Przecież mają takie silne zapewnienia, że są całkowicie przeciw testowaniu :/ i komu tu wierzyć?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na razie o Yves Rocher wiadomo tylko tyle, że wylecieli z zielonej listy, natomiast nie trafili na czerwoną. Na czerwoną trafiła Estee Lauder, Mary Kay i Avon. Z YR wciąż czekamy na rozwój wypadków.

      Delete
  6. No właśnie chciałam zapytać o YR. Ostatnio pierwszy raz tam kupiłam kosmetyk, miałam zamiar częściej zachodzić. No ładnie. Czekam na rozwój wypadków.
    Pozdrawiam,
    H.

    ReplyDelete

Zaglądasz? Podziel się opinią! :)

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie uważnie czytam i zazwyczaj odpowiadam pod postem gdzie zostały zostawione. Jednocześnie proszę o niezostawianie komentarzy promująacych własnego bloga - naprawdę istnieją lepsze miejsca na reklamę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...