Wreszcie jakaś recenzja. Dziś parę słów o jednym z moich ulubionych kosmetyków.
Producent: Znalezienie czegoś o firmie Organix graniczyło z cudem. Produkt nie ma swojej własnej strony. Po pewnym czasie zorientowałam się, że jest to marka B.4.U. (izraelskiej firmy kosmetycznej) i trzeba ewentualnie szukać czegoś o tym kosmetyku tam. Oto ich strona http://www.b4you.co.il/default.asp.
Polityka testowania na zwierzętach: rzekomo żadna ich marka nie jest testowana na zwierzętach. Rzekomo, ponieważ nie piszą o tym na stronie internetowej, a na maile odpisują dość lakonicznie. Jednak w mailu zaznaczyli, że ich produkty nie są testowane na zwierzętach, a ponadto są sprzedawani przez sklepy, które zaznaczają, że wszystkie sprzedawane w ich sklepie produkty nie są testowane na zwierzętach. Jednym słowem - raczej tak, ale 100% pewności nie mam. Kupiłam kiedy wydawało mi się, że zwykłe zapewnienie produkcenta o nietestowaniu wystarczy. Obecnie zaczęłam nabierać pewnych wątpliwości.
Opakowanie: całkiem wygodny w użyciu słoiczek. Niektórym może nie podobać się fakt, że trzeba w niego regularnie pchać łapy, mnie jednak podoba się takie ekologiczne szklane rozwiązanie (można po użyciu sobie zostawić na inny krem albo oddać do recyclingu).
Wydajność: trudno mi coś więcej powiedzieć, przy nieregularnyn stosowaniu mam go już z ponad pół roku.
Skład: rzekomo 98,75% składu jest pochodzenia naturalnego, jednak nie do końca wiem o co im z tą deklaracją chodzi. Podobno w Stanach nie ma regulacji przewidujących dokładnie co jest pochodzenia naturalnego a co nie, dlatego słowo 'natural' nie oznacza nic. Dopiero użycie 'organic' coś znaczy. Jak jest w Izraelu - niestety nie wiem. Posiadają natomiast certyfikat EcoCert (który rzeczywiście poświadcza naturalność kosmetyku, natomiast nie jest niestety dowodem polityki nietestowania na zwierzętach). Jednak kosmetyk ma bardzo długą datę ważności, dlatego z pewnością zawiera odpowiednią ilość konserwantu.
Działanie: jeden z najlepszych kremów do twarzy, jakie kiedykolwiek wpadły mi w ręce. Kremu używam od kilku miesięcy, być może nawet ponad pół roku, jednak nieregularnie. Jestem osobą, która nie używa codziennie kremu jeśli moja skóra się tego nie domaga. Zazwyczaj nie mam strasznych problemów z cerą i po preparaty pielęgnacyjne sięgam, gdy zaczyna się z nią coś dziać albo warunki atmosferyczne są wyjątkowo niesprzyjające. Ponieważ jednak mam cerą mieszaną, kiedyś z bardzo świecącym się czołem, oraz dość mocno wysuszone policzki, nie jest łatwo znaleźć mi krem, który by nie pogarszał mi stanu cery. Zazwyczaj jakikolwiek użyty drogeryjny krem robił mi na gębuli jesień średniowiecza, więc po licznych próbach po prostu dałam sobie z kremowaniem spokój. Aż zaciekawiona trafiłam kiedyś na to cudeńko. I to był prawdziwy strzał w 10. Krem ma wspaniałą konsystencję (ja mam wersję na noc), świetnie się wchłania i pozostawia skórę gładką i nawilżoną. Nie zapycha i nie natłuszcza, ale poprawia stan przesuszonej skóry. Nie powoduje nadmiernej produkcji sebum! Jest to krem naprawdę świetny w zimie, kiedy nasza skóra potrzebuje dodatkowej ochrony i nawilżenia po ciężkim dniu i wystawianie jej na mrozy. Bardzo dobrze oddziałuje na skórę, na której mamy uczucie ściągnięcia po użyciu innego kosmetyku. Nadaje się także na lato, nie jest za ciężki.
Dostępność: podobno dostępny w niektórych polskich sklepach, sama widziałam go w jednej z wrocławskich mydlarni.
Cena: trudno mi powiedzieć dokładnie, ja swój kupiłam za połowę ceny (7$) na promocji w Stanach. W Polsce kosztuje chyba ok. 30 zł.
Ogólna ocena: 5/5. nie mam do kremu jak na razie absolutnie żadnych zastrzeżeń. Serdecznie polecam :)
Do tej pory był to jeden z moich ulubionych kremów pielęgnacyjnych, chociaż w zaufaniu powiem że chyba rośnie mu (naturalny) konkurent. No ale o tym na razie cicho sza ;)
Producent: Znalezienie czegoś o firmie Organix graniczyło z cudem. Produkt nie ma swojej własnej strony. Po pewnym czasie zorientowałam się, że jest to marka B.4.U. (izraelskiej firmy kosmetycznej) i trzeba ewentualnie szukać czegoś o tym kosmetyku tam. Oto ich strona http://www.b4you.co.il/default.asp.
Polityka testowania na zwierzętach: rzekomo żadna ich marka nie jest testowana na zwierzętach. Rzekomo, ponieważ nie piszą o tym na stronie internetowej, a na maile odpisują dość lakonicznie. Jednak w mailu zaznaczyli, że ich produkty nie są testowane na zwierzętach, a ponadto są sprzedawani przez sklepy, które zaznaczają, że wszystkie sprzedawane w ich sklepie produkty nie są testowane na zwierzętach. Jednym słowem - raczej tak, ale 100% pewności nie mam. Kupiłam kiedy wydawało mi się, że zwykłe zapewnienie produkcenta o nietestowaniu wystarczy. Obecnie zaczęłam nabierać pewnych wątpliwości.
Opakowanie: całkiem wygodny w użyciu słoiczek. Niektórym może nie podobać się fakt, że trzeba w niego regularnie pchać łapy, mnie jednak podoba się takie ekologiczne szklane rozwiązanie (można po użyciu sobie zostawić na inny krem albo oddać do recyclingu).
Wydajność: trudno mi coś więcej powiedzieć, przy nieregularnyn stosowaniu mam go już z ponad pół roku.
Skład: rzekomo 98,75% składu jest pochodzenia naturalnego, jednak nie do końca wiem o co im z tą deklaracją chodzi. Podobno w Stanach nie ma regulacji przewidujących dokładnie co jest pochodzenia naturalnego a co nie, dlatego słowo 'natural' nie oznacza nic. Dopiero użycie 'organic' coś znaczy. Jak jest w Izraelu - niestety nie wiem. Posiadają natomiast certyfikat EcoCert (który rzeczywiście poświadcza naturalność kosmetyku, natomiast nie jest niestety dowodem polityki nietestowania na zwierzętach). Jednak kosmetyk ma bardzo długą datę ważności, dlatego z pewnością zawiera odpowiednią ilość konserwantu.
Działanie: jeden z najlepszych kremów do twarzy, jakie kiedykolwiek wpadły mi w ręce. Kremu używam od kilku miesięcy, być może nawet ponad pół roku, jednak nieregularnie. Jestem osobą, która nie używa codziennie kremu jeśli moja skóra się tego nie domaga. Zazwyczaj nie mam strasznych problemów z cerą i po preparaty pielęgnacyjne sięgam, gdy zaczyna się z nią coś dziać albo warunki atmosferyczne są wyjątkowo niesprzyjające. Ponieważ jednak mam cerą mieszaną, kiedyś z bardzo świecącym się czołem, oraz dość mocno wysuszone policzki, nie jest łatwo znaleźć mi krem, który by nie pogarszał mi stanu cery. Zazwyczaj jakikolwiek użyty drogeryjny krem robił mi na gębuli jesień średniowiecza, więc po licznych próbach po prostu dałam sobie z kremowaniem spokój. Aż zaciekawiona trafiłam kiedyś na to cudeńko. I to był prawdziwy strzał w 10. Krem ma wspaniałą konsystencję (ja mam wersję na noc), świetnie się wchłania i pozostawia skórę gładką i nawilżoną. Nie zapycha i nie natłuszcza, ale poprawia stan przesuszonej skóry. Nie powoduje nadmiernej produkcji sebum! Jest to krem naprawdę świetny w zimie, kiedy nasza skóra potrzebuje dodatkowej ochrony i nawilżenia po ciężkim dniu i wystawianie jej na mrozy. Bardzo dobrze oddziałuje na skórę, na której mamy uczucie ściągnięcia po użyciu innego kosmetyku. Nadaje się także na lato, nie jest za ciężki.
Dostępność: podobno dostępny w niektórych polskich sklepach, sama widziałam go w jednej z wrocławskich mydlarni.
Cena: trudno mi powiedzieć dokładnie, ja swój kupiłam za połowę ceny (7$) na promocji w Stanach. W Polsce kosztuje chyba ok. 30 zł.
Ogólna ocena: 5/5. nie mam do kremu jak na razie absolutnie żadnych zastrzeżeń. Serdecznie polecam :)
Do tej pory był to jeden z moich ulubionych kremów pielęgnacyjnych, chociaż w zaufaniu powiem że chyba rośnie mu (naturalny) konkurent. No ale o tym na razie cicho sza ;)
używałam tego kremu w tamtym roku i również byłam bardzo zadowolona, miałam wiele kremów eco i ten jak do tej pory jest drugi na mojej liście ulubionych, pierwsze miejsce zdecydowanie należy do kremu na dobranoc z serii bio culture z yves rocher;)
ReplyDeleteLepsze od Organixa? Normalnie aż trudno w to uwierzyć :)
Deletelepszy!:))jakby bardziej odżywczy,nie wiem jak to wytłumaczyć,ale tak jakby skóra była po nim napojona,grubsza, nie zostawia tłustej warstwy,tylko wszystko wnika w głąb, aj nie umiem tego opisać,ale ja widzę dużą różnicę na plus po stosowaniu kremu z YR, jest bardziej napięta,jakby zbita, odżywiona i rozjaśniona tylko zapach dość mocny,ale można przywyknąć;)
DeleteCoś takiego! No przyznam, że brzmi to bardzo zachęcająco. A jak jest ze składem tego kremu, interesowałaś się? Czy bardziej zależało Ci na działaniu niż na składzie? :)
Deletetak zachwalam, a okaże się,że Tobie by nie podpasował:D,zainteresowałam się kremem właśnie ze względu na jego skład, krem ma certyfikat ecocert i sporo wyciągów roślinnych, skład kremu jest nawet podany na KWC, tak porównując działanie obu kremów na moją suchą cerę to organix po prostu ją dobrze nawilżał, zaś bio culture dodatkowo odżywiał, taki efekt mocniejszej skóry,przynajmniej u mnie tak się sprawdził:)
DeleteWiadmo, że nie wszystkim pasuje to samo, jestem tego świadoma. Ale jednak można odróżnić krem generalnie dobra, który komuś nie podpasował od kremu raczej do kitu, ze względu na przykład na skład, który komuś akurat przypasował ;) A ja szukam kremu jeśli już nawet nie dla siebie (bo ja mam jednak cerę mieszaną), to dla mojej rodzicielki, której skóra zdecydowanie potrzebuje też odżywienia :)
Deleteciekawy krem, nigdy wcześniej o nim nie czytałam. i cena zachęcająca. ciekawa jestem o jakim konkurencie mowa. :)
ReplyDeleteNaprawdę nigdy nie obiła Ci się frma o uszy? Ja dość sporo o nim słyszałam, no ale pewnie to kwestia na co się akurat w necie trafi :) A konkurentem, jeśli okaże się być faktycznie dobry, na pewno się pochwalę :) Jeśli na razie zapowiada się dobrze, a okaże się do kitu to szkoda by psuć Organixowi dobrą reputację... ;)
DeleteUżywałam tego kremu :D i też byłam z niego bardzo zadowolona :) nie dawno mi się skończył, ale był bardzo wydajny :) teraz zaczęłam używam kremu na noc Madary :)
ReplyDeleteOn chyba faktycznie był wydajny, używam i używam a końca nie widać. Normalnie to zaleta, ale nie jak ma się niepokromioną ciekawość i tyle kosmetyków co ja ;) No a co myślisz o Madarze?
Deletemiałam kiedys, kupiony w aptece za pol ceny, przypadkowo. ale dla mnie byl gesty, i odstawiony na dłuzej troche wysechł zolta skroupka. ale nie byl zły;)
ReplyDeleteTo Organixa można kupić w aptece? Tego nie wiedziałam. On faktycznie ma taki żółtawy nalot jak się go zostawi na dłuzej... ale i tak go bardzo lubię, nawet z żółtaczką ;)
Deleteogólnie kosmetyki firmy Madara są warte grzechu :D
ReplyDeleteWarte grzechu powiadasz... No to jestem stracona ;)
Delete:D moja miłość do Madary nie była od pierwszego wejrzenia, ale po wypróbowaniu kolejnych próbek kremu :) zdecydowałam się na zakup śmietanki i toniku a potem kremu na dzień a następnie na noc :D teraz leci do mnie krem pod oczy :))
ReplyDeleteNo to jak to nie była miłość od pierwszego wejrzenia to nie powiem, pięknie się to uczucie rozwinęło :D Właśnie coś się obawiam, że ze mną może być podobnie.
Delete