Wednesday, August 10, 2011

1. Zadbana kobieta - kwestia gustu, stylu i mody.

Tak jak obiecałam, chciałabym dzisiaj zacząć pierwszą notkę z serii Zadbana Kobieta. Nie bez powodu zaczęłam od ciuchów oraz sposobu ubierania - w końcu jest to w pierwszej mierze nasza wizytówka, pierwsza rzecz, po której można nas poznać. Chciałabym dać Wam kilka rad wynikających z własnych obserwacji.

Dzisiaj najbanalniejsza pod słońcem rada odnośnie doboru ubrań. Oczywiście z ubraniami sprawa nie jest prosta, ponieważ ubrania spełniają kilka funkcji - między innymi możemy przez nie wyrazić siebie, własny styl i charakter, nierzadko artystyczne pasje, nie zapominając oczywiście o tym, że od razu da się poznać, na jaką to okazję właśnie się wybieramy (co innego na randkę, co innego do biura), czasami statusu materialnego (normalni ludzie nie pomykają w kostiumach Armaniego na spacer po mieście) itd itp. Ja tylko chciałam dodać swoje trzy grosze apropos tego, jak wyglądać i czuć się dobrze w każdej sytuacji, niezależnie od funduszy czy upodobań.

A) Styl a moda to dwie różne rzeczy.

Zadbana kobieta wcale nie równa się kobiecie modnej. Znam wiele kobiet ubierających się bardzo modnie, a niestety sprawiających wrażenie kompletnie niezadbanych z powodu lekceważenia pewnych starych jak świat zasad ubioru. Moim skromnym i osobistym zdaniem znacznie ważniejszy od najnowszych trendów jest styl. Znalezienie własnego stylu zajmuje niekiedy trochę czasu, ale jest niejako wizytówką kobiety. Dlatego po znalezieniu własnego stylu można bawić się w dodawanie do niego pewnych elementów tego, co jest modne. Tu jednak jedna podstawowa zasada:

Kobieta z własnym stylem nigdy nie założy czegoś, w czym wygląda naprawdę źle tylko dlatego, że jest to modne. 


Tak więc pierwsza i wydająca się kompletnie banalną rada: znajdź swój styl (nieważne czy jest to styl sportowy, kobiecy, dziewczęcy, kokieteryjny, klasyczny, elegancki, biurowy, wesoły, można nawet zmieniać style w zależności od okazji, styl może się przejawiać w określonym sposobie łączenia ciuchów, preferowaniu określonych krojów sukienek, pewnych kolorów, pewnych zdecydowanych połączeń itd itp). Chodzi o to, żeby w stroju wyrażać też w pewien sposób swój charakter. Od razu przypomina mi się moja przyjaciółka, która na ważny egzamin obok stroju galowego (czarna elegancka spódnica, biała bluzka z kołnierzykiem) założyła kolczyki - barany, czym kompletnie rozłożyła na lopatki zarówno innych studentów, jak i profesora. No bo przecież elegancko była ubrana, prawda? Tylko z uszu zwisały jej zadziornie 2 baranki. Ale babka ma poczucie humoru i głowę na karku, więc w taki sposób jej charakter znalazł ujście. Oczywiście jej prześmieszne kolczyki w osły, owoce, biedronki albo inne takie stały się niejako jej wizytówką po tym incydencie ;)

B) Każdy ma pewne atuty, które należy uwypuklić i mankamenty, które dobrze by było zatuszować.

Zasada numer dwa: zadbana kobieta nie nosi ubrań, które podkreślają jej słabe strony ani takich, które tuszują to, czym powinna się chwalić. Ubraniami naprawdę można wiele zdziałać. Odpowiedni dobór wzorów czy krojów pomaga manipulować trochę naszym wyglądem. Np. ładny biust dobrze jest podkreślać kopertowym dekoltem, ładne wcięcie w talii odpowiednio skrojonymi (najlepiej dopasowanymi) bluzkami, zgrabną pupę podkreślającymi nasz atut spodniami. Brak ładnej figury (w sensie proporcji) łatwo zatuszować dobrze skrojonymi sukienkami (ładne wcięcie w talii i rozkloszowany dół), za chude nogi - długimi spódnicami bądź luźniejszym typem spodni, masywne uda odpowiednią długością i krojem spódnic, brak talii - ładnie wykrojonymi tunikami. Za krótkie nogi można optycznie wydłużyć jasnymi spodniami z podwyższonym stanem i krótszymi topami. Dziewczyny, możliwości są ogromne, wykorzystajcie je!

C) Znajdź kolory, w których dobrze wyglądasz.

Każda z nas ma kolory, w których wygląda wyjątkowo korzystnie oraz kolory, w których wygląda jakbyśmy nie opuszczali łóżka przez tydzień z powodu zapadnięcia na rzadką tropikalną chorobę. Nie ma osoby, która wyglądałaby dobrze w każdym kolorze (chyba że z pomocą odpowiedniego makijażu, ale to już inna kwestia). Znajdźcie je! Zatrudnijcie do tego koleżanki, mamę, siostrę, znajomych, obserwujcie reakcje otoczenia. Ja na przykład sama zauważyłam, że przy noszeniu szarości bądź kolorów ziemi często dostawałam pytania o to czy źle się czuję i czy ja może nie jestem chora? Po jakimś czasie zauważyłam też, że dostaję komplementy zawsze gdy ubieram się w intensywnie ciepłe odcienie - najlepiej koral i czerwień. "Och, chyba wreszcie odpoczęłaś co, ładnie wyglądasz". Moja rada - unikajcie kolorów, w których wyglądacie na zmęczone, z którymi gryzie się wasza cera itd. Jest to bardzo prosta rada, nie wymagająca wiele czasu ani wysiłku.

D) Jeśli masz ubrania w kolorach, w których Ci wybitnie nie do twarzy, wykorzystaj trik z apaszką.

Najprostsza sprawa pod słońcem - ożyw swoją twarz apaszką. Jeśli jesteś osobą bardzo zabieganą, po prostu skompletuj sobie 2 zestawy apaszka + torebka w podobnym kolorze, dodawaj je do stroju w kolorze niezbyt pasującym (ja np. zakładam często łosoś bądź pewne odcienie turkusu do szarego, eleganckiego stroju) i wyjście z domu powinno nastręczać mniej trudności.

E) Zadbany wygląd w każdej sytuacji.

Kto z nas nie zna tego upokarzającego uczucia kiedy, siedząc w domu w wyciągniętym dresie, poplamionej koszulce i bez makijażu, pojawia nam się w drzwiach niezapowiedziany gość. Pół biedy jeśli to listonosz przynoszący nam paczkę z Biochemii Urody lub iherbu ;), kłopot zaczyna się gdy chłopak, z którym coś zaczęłaś kręcić nagle postanowił wpaść, bo "był w okolicy". Jak uniknąc takich wpadek? Najprostsza rzecz pod słońcem to nosić po domu tylko i wyłącznie koszulki w naszym kolorze (oczywiście bardzo wygodne). Naprawdę po domu nie trzeba nosić koszulek Calvina Kleina ani jedwabnych koszulek za 100 zł, w związku z tym kilka bazarowych koszulek w idealnie dobranym pod nas odcieniu nie powinno być majątkiem. A efekt ładniejszej buzi murowany.
Kolejny trick - siedzisz w domu bez makijażu, przez co wyglądasz na zmęczoną, z podkrążonymi oczami i zmęczonym spojrzeniem? Po cichu modlisz się, żeby nikt Cię nie widział w takim stanie? Najprostsze rozwiązanie (wyczytałam kiedyś na Wizażu, nie był tu mój pomysł) - dosyp trochę mineralnego korektora do kremu pod oczy, którego regularnie używasz. Dzięki temu za każdym razem gdy użyjesz kremu pod oczy w domu, cienie pod oczami będą wydawać się mniejsze, a kolor sinych obwódek zneutralizowany. Oczywiście, żeby nie obciążać skóry wokół oczu makijażem podczas leniwych weekendów czy wieczorów bez sensu jest nakładać ciężki korektor pod oczy, ale korektor mineralny powinien być delikatny, ledwie widoczny i najmniej szkodliwy. Jeśli Twoją zmorą nie są cienie pod oczami, tylko inne niespodzianki na buzi, taki sam trick możesz zrobić z kremem to twarzy, którego używasz. Tym oto sposobem pozbawiłaś się właśnie zmęczonej cery i ziemistego wyglądu. Jedyne co pozostaje w takiej sytuacji to awaryjna szminka ;) Moja rada - znajdź odcień pomadki, która powoduje, że wyglądasz świeżo bez pełnego makijażu. Dzięki temu w ciągu 2 sekund, jakie pozostają po odkryciu kto stoi za drzwiami, unikniesz kompletnej wpadki.~

F) Na koniec dobra wiadość dla wszystkich - piękno się dziedziczy, ale bycia atrakcyjną można się nauczyć.

Nie każda kobieta może być prawdziwą pięknością, ale każda może być kobietą naprawdę atrakcyjną. Piękno to rysy twarzy i dane nam parametry, atrakcyjność to wszystko wokół. Piękne kobiety często giną w tłumie kobiet atrakcyjnych i zadbanych, nie wiedząc nawet o potencjale, który w nich drzemie. Atrakcyjne kobiety nierzadko uchodzą za kobiety piękne. Nie raz słyszałam od kolegów, że jakaś kobiety jest piękna, pomimo że obiektywnie pieknością na pewno nie była. I co z tego? Na swój sposób była piękna! Kochane, wszystko zależy od nas i od naszych decyzji.

Czekam na wskazówki jakie są Wasze metody na zadbany wygląd w kwestii ubrań, zwłaszcza jak uniknąc wpadki podczas siedzenia w domu :)

2 comments:

  1. Bardzo fajna notka:) w kwestii szerszej dyskusji z Twoją koleżanką, o której wspomniałaś we wcześniejszym wpisie - to doszłyście do słusznego wniosku, każdy z nas jest inny i każdy z nas powinien znaleźć swój złoty środek na zadbany wygląd :) ja na przykład odpuszczam sobie większe malowanie na dzień, bo wiem że bardziej pasuje do mnie "naturalny" wygląd tudzież 'no make up' make up. Nawet kilka koleżanek oznajmiło mi, że mi zazdroszczą, bo one muszą się nieźle na starać, żeby wyglądać naturalnie i świeżo ;) a ja nakładam tylko puder sypki (a ostatnio delikatny krem tonujący) plus róż i jestem gotowa do wyjścia. A mocniejszy makijaż to raczej na wieczorne wyjścia z przyjaciółmi. W kwestii ubioru, to ja dopiero teraz odnajduję swój styl. Jak byłam młodsza, zwłaszcza na studiach, odczuwałam pewnego rodzaju presje, że muszę podążać za modą. Co prawda nigdy nie byłam zakupocholiczką ani fashion victim, bo mnie po prostu na to nie było stać, ale lubiłam wszelkiego rodzaju nowości i nowinki w świecie mody. Teraz inaczej na to patrzę. Odnalazłam swój własny styl, tak zwany casual chic (nie cierpię używać angielszczyzny w polskiej mowie/piśmie, ale czasami jednak ciężko znaleźć odpowiednik;)) i stawiam bardziej na klasykę. A szaleje raczej z dodatkami:) Moje ubrania nie nudzą mi się tak szybko - polubiłam je, a zakupy robię rzadko. Jeśli chodzi o mój sprawdzony sposób na nagłą wizytę znajomych - ja wprawnym ruchem ręki nakładam róż na policzki. W moim przypadku działa on cuda :D od razu buzia zyskuje świeży i promienny wygląd :) ale się rozpisałam ;) na koniec tylko dodam, że fajny ten Twój trik z apaszką! Na pewno go zastosuję, zwłaszcza że uwielbiam wszelkiego rodzaju chusty i apaszki :D pozdrawiam, zielony_listek :)

    ReplyDelete
  2. A mnie się spodobał Twój trick z różem! Wiesz, ja też mam typ urody, do którego mocny makijaż zdecydowanie nie pasuje. Zazwyczaj jak kładę cienie na oczy to są to typowe odcienie, które inni używają jako rozświetlacze w kąciki oczu bądź pod łukiem brwiowym :D Nawet paletka UD Naked okazała się być dla mnie zbyt mocna na co dzień ;)Sprawdził się za to u mnie świetnie pyłek do oczu z My Secret (ten łososiowo - złoty). Rozświetla, nadaje mojemu spojrzeniu blasku... Co do różu to dopiero go odkrywam, zawsze bałam się używać, żeby nie wyglądać sztucznie. No i wyznaję zasadę mniej to więcej w makijażu. Co do mody to i ja otarłam się o problem z podążaniem za modą i nowinkami, ale u mnie skończyło się na liceum. Potem doszłam do wniosku, że potrzebuję znaleźć przede wszystkim siebie. Obecnie wcisnę się w koralową koszulkę i zgarniam więcej komplementów niż kiedyś stercząc przed lustrem 2h (ach, te błędy młodości...). Trick z apaszką powstał jako odpowiedź na dręczący mnie problem jak nosić niepasujące mi kolory, które czasami uwielbiam ;) I - Eureka! znalazłam! - teraz mogę nosić klasyczną szarość, nie wyglądając przy tym jak ofiara przemocy w rodzinie ;) Dzięki za komenatarz!

    ReplyDelete

Zaglądasz? Podziel się opinią! :)

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie uważnie czytam i zazwyczaj odpowiadam pod postem gdzie zostały zostawione. Jednocześnie proszę o niezostawianie komentarzy promująacych własnego bloga - naprawdę istnieją lepsze miejsca na reklamę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...