Tuesday, September 27, 2011

Testowanie na zwierzętach


Wybaczcie, zazwyczaj staram się nie nawoływać publicznie do edukowania się w kwestii testów na zwierzętach czy do bojkotowania firm testujących na zwierzętach (bądź co bądź, staram się traktować każdego napotkanego człowieka jak osobe myślącą, zdolną do podejmowania własnych decyzji), ale czasami po prostu nawet ja nie mogę wytrzymać. Nie mogę i już.
Pisałam o tym wielokrotnie na poprzednim blogu, ale na tym jeszcze nie - może dlatego, że każda notka o testach jest jak wsadzanie kija w mrowisko.

Wybaczcie, dziś będzie trochę moralizatorsko, kto nie znosi moralizatorstwa, proszony o nieczytanie. Wkrótce pojawią się recenzje kosmetyków, gdyż blog ten jest jednak w przeważającej mierze na recenzjach oparty.

(Powyższe zdjęcie nie zostało zrobione ani opracowane przeze mnie, pochodzi z jednej ze stron Pety)

Jeśli Was ten temat denerwuje do nieprzytomności, pomińcie więc tę notkę - ja musiałam ją zamieścić, gdyż zaczynało mnie już gryźć sumienie. Po wizycie na paru polskich i zagranicznych forach i dyskusjach tam związanych szczęka mi obwisła od opadania od czytania 'argumentów' na nich przytaczanych. Jeśli chcecie wziąc udział w dyskusji - bardzo proszę, tylko zróbcie to w kulturalny sposób. Ja nie chcę wywoływać trzeciej wojny światowej, nie chcę nikogo na siłę zmuszać do pewnych decyzji ani kiwać placem, że to co robicie nie jest cacy. Ale co uważam za najważniejsze:

Kochane, szanujcie własną inteligencję, nie udawajcie nieświadomych i nie powtarzajcie bezsensownych, zasłyszanych gdzies urywków zdań osób, które po prostu odpyskowują na pewne argumenty z powodu niewiedzy!

"Argumenty" na odczepnego przytaczane przez ludzi:


a) Nie rozumiem o co w ogóle ten szum! Przecież to by miało sens tylko gdyby wszyscy przestali jeść mięso i kupować testowane produkty.


Tu to naprawdę nie jestem pewna czy żyjemy na tej samej planecie. Czy ktoś kiedykolwiek widział jakiekiekolwiek społeczeństwo, w którym KAŻDY byłby taki sam albo robił to samo? Nie rozumiem, jakiej natury jest takie argumentowanie, serio ktoś tak myśli? To w takim razie nie ma co protestować przeciwko maltretowaniu więźniów bądź kamienowaniu kobiet w Somalii, bo to by miało sens tylko jakby się cała ludzkośc zmieniła, poza tym uratuje to tylko jedną zgwałconą i zmaltretowana kobietę?
A prawa rynku? Co się nie opłaca, przestaje być praktykowane?

Rynek się tak szybko nie powiększa, drogie panie, tylko dzieli. Firmy dzielą się klientelą i wydają miliony, miliardy dolarów na badania rynku po to, żeby prześcignąć konkurencję. Same z siebie nie zrezygnują z testów na zwierzętach (czy kupowania składników od dostawców testujących na zwierzętach), ale jeśli zaczną zauważać, że im się to opłaci - a bo np. tracą klientów to już zaczna na sprawę patrzeć inaczej. Na listach firm nietestujących na zwierzętach są obecnie dziesiątki firm - przytłaczająca większośc nie dlatego, że tak kochają zwierzaki, ale dlatego, że odkryli w tym dobrą strategię marketingową i źródło dochodu od nowych klientów.


b) Oj tam, przecież nie wolno już testować na zwierzętach w UE.

Niestety, ale nieprawda. UE zakazuje wyłącznie testowania gotowych produktów na zwierzętach, składniki można jednak legalnie i na porządku dziennym testować. Dyrektywa unijna zawiera w sobie zakaz testowania składników i zaraz później NAKAZ testowania nowiuśkich składników. Czyli jednym słowem nietestowanie na zwierzętach w UE to jest mit.

c) No tak, znowu szum wokół testowania na zwierzętach, a aktywiści pewnie siedzą wieczorem i wcinają kotleta.

Jeden z moich ulubionych argumentów. Nie mogę zrezygnować z mięsa ze względów zdrowotnych, czy to znaczy że w ogóle powinnam zacząć z powrotem kupować wszystkie produkty koncernowe i mówić innym, że powinni robić to samo?
Nie mam prawa do własnego zdania tam, gdzie mogę coś zmienić? Gdzieś coś w zasadzie zależy ode mnie? Nie powinnam wspominać, że lubię zwierzęta, bo przecież nie mam do tego w takiej sytuacji prawa?

d) Ee tam, mam wybierać nietestowane? Musiałabym przestać kupować cokolwiek.

Naprawdę? To jest NAPRAWDĘ argument przeciwko wybieraniu kosmetyków nietestowanych na zwierzętach?
Ja rozumiem, są ludzie, którzy odpowiadają: przykro mi, chyba nie mam takich samych priorytetów jak Ty. Ok, nie zgadzam się z tym, ale rozumiem. Są tacy, którzy mówią, że zwierzęta nie są dla nich wystarczająco ważne. Osobiście uważam, że jest to odrobinę przerażające, ale przynajmniej rozumowanie ma w sobie jakąś logikę. To przynajmniej jest jakieś przemyślane wyrażenie zdania. W gruncie rzeczy myślę, że taka osoba się myli, ale nic nie poradzisz, takim ludziom tez trzeba pozwolić żyć. O ile zwierząt nie krzywdzą bezpośrednio (pośrednio i tak to robią wspierając koncerny), to trzeba im pozwolić na posiadanie właśnego zdania. Ale jak słyszę odpowiedź: bez przesady, wszystko testuje, to mnie zalewa, bo to jest wyraz najwyższej formy ignorancji.


e) O ja tak kocham zwierzęta, ale co mają do tego kosmetyki i testowanie.

Hmmm? Serio? Naprawdę ta miłość do zwierząt do 'tego testowania' na nich nic nie ma? Kocham zwierzęta, ale bardziej mnie interesuje to, czym maluję oko (i co w gruncie rzeczy mogłabym zastąpić co najmniej 10 innymi produktami, ale mi się po prostu nie chce)?

f) No przecież na czymś trzeba testować!

Tak, na czymś może i trzeba, ale istnieje coś takiego jak alternatywne metody testowania nowych składników. Pomijając już fakt, że wielokrotnie okazywało się, iż testy na zwierzętach niestety wcale nie były miarodajne. Rozumiem, że leki to jest osobna kategoria, leki ratują życie ludzkie albo mają na celu łagodzenie cierpienia - testowanie na zwierzętach leków jest jak dla mnie zrozumiałe, i nie jest bezcelowe. Ale testy na zwierzętach KOSMETYKÓW, żeby można było sobie podkreślicz oczko na imprezce i zabłysnąć przed koleżankami, kiedy istnieją dziesiątki nietestowanych na zwierzętach alternatyw - to to mi się wydaje bardziej niż bezcelowe, wydzaje mi się to bezduszne i okrutne.


Na koniec: nie do końca rozumiem jak w dobie internetu, dostępu do książek, debat, wątków we wszystkich językach świata takie trudne może być wpisanie w wyszukiwarkę hasła: testowanie na zwierzętach, metody alternatywne, firmy nie testujące na zwierzętach i dowiedzenia się czegoś o tym...? Zwłaszcza, jeśli ktoś w tym necie i tak siedzi całe dnie i szuka recenzji albo swatchy...?

Ja proszę Ludziaki. Szanujcie własną inteligencję, nie wystawiajcie jej na takie próby ;)

19 comments:

  1. Świetny post! Szczerze mówiąc do czasu, aż się zainteresowałam kosmetykami naturalnymi, niespecjalnie zwracałam uwagę na testowanie na zwierzętach. Teraz wybieram tylko to, co ma dobry skład i jest cruelty free. I zapewniam, że jest wybór - nie wyglądam jak rusałka z gniazdem na głowie ;)

    ReplyDelete
  2. ps. czy Essence i Catrice testują na zwierzętach?

    ReplyDelete
  3. Uuuf, chociaż jeden komentarz nie obrzuci mnie błotem ;) Bo tak szczerze mówiąc to się bałam, że się od razu takie posypią ;)
    Essence i Catrice nie testują na zwierzętach. Sporo firm w Drogeriach Natura nie testuje, m.in. także Sensique i MySecret, Bell czy Hean. Tak więc spokojnie jest w czym wybierać także w tańszych odpowiednikach firm :) Fajne jest też to, że 90% naturalnych kosmetyków jest CF, więc zazwyczaj osoby zwracające uwagę na skład i osoby CF kroczą tą samą drogą - w kupie raźniej! :) Pozdrawiam i dzięki za miły i kulturalny komentarz :)

    ReplyDelete
  4. :* No to już jest nas dwie wyrażające swoje zdanie o tym temacie! Brawo za odwagę i dzięki za komentarze pod moim postem. Fajnie, że Cię "znalazła" :)

    ReplyDelete
  5. Taaak, czasem też z nasz musi to zejść, staram się zawsze opanowywać emocje, ale ignorancja niektórych w środku doprowadza mnie to prawdziwego amoku. Szczególnie, że w każdym sklepie mamy wybór, w Polsce wcale nie jest trudno o dobre produkty cf, ale ludziom, wydaje mi się, po prostu się nie chce. Ja znam nawet wegan, którym baaaardzo ciężko zostawić ulubiony antyperspirant w spokoju.

    Ale jest i będzie lepiej - tak czuję :)

    ReplyDelete
  6. Dzieki za komentarze Dziewczyny :** Tak naprawde Guniu to jest nas wiecej niz dwie. Jak zaczynalam pisac mojego pierwszego bloga ponad rok temu to w necie nie bylo zadnego polskojezycznego bloga o tej tematyce. Miliony blogow urodowych, pare blogow o wiwisekcji, ale zadnego takiego odnosnie nietestowanych kosmetykow albo pomocy czy rad. Po miesiacu pojawil sie blog Sorbetka, ktorej bardzo dziekuje za wspieranie mnie od poczatku w pisaniu mojego bloga (gdyby nie ona, pewnie po krotkim czasie stracilabym cierpliwosc). Teraz sama widze i coraz czesciej znajduje blogi poswiecone tej tematyce, a przynajmniej wspominajace o problemie od czasu do czasu. Bardzo mnie to cieszy i mysle, ze swiadomosc w spoleczenstwie poslkim naprawde rosnie (Praleczko, witamy wsrod nas swoja droga :*)

    ReplyDelete
  7. Wiesz bo mi sie wydaje (kurcze, nie moge pisac, bo moj kot ma napad czułości, polozyl mi sie na szyi i dziobie mnie w okulary i wsadza lape do nosa Oo), że ludzi wbrew pozorom uświadomić nie jest trudno, bardzo często spotykam się wśród osób jedzących mięso, niemających zwierząt itd. z dużym sprzeciwem wobec tego, jak dowiadują się ode mnie o tym, to postanawiają coś zmienić, nie wiem w jakim stopniu się im to udaje, nie mniej to dobrze (boże, kot zlizuje mi krem z twarzy - powinnam to dodać do plusów czy minusów lusha w recenzji? :P)świadczy o ludziach, więc będzie tylko lepiej :) cieszę się, że mogę współistnieć, raczkując w tej społeczności, acz codziennie mam mnóstwo wątpliwości, czy naprawdę ktoś chce czytać moje wypociny ;)

    eh, kończę tę długo i ekstremalną (przez kota) wypowiedź ;P

    ReplyDelete
  8. Nie ma co się bulwersować choć cudza głupota boleć potrafi. Trzeba dawać dobry przykłąd swoją osobą, mówić tym, którzy chcą usłyszeć i przede wszystkim dzielić się informacjami :)

    ReplyDelete
  9. Bardzo często słyszę jeszcze jeden dziwny argument mianowicie, że produkty nietestowane na zwierzętach są droższe. Nie wiem co to za pogląd, skąd się wziął, ale parę razy takie coś usłyszałam. Właściwie po takich głupich argumentach odechciewa mi się rozmowy, ale pytam jakich kosmetyków używa, jakich firm. Bywa, że czasem sami wymieniają nieświadomie 'zieloną' firmę.

    ReplyDelete
  10. A a co do Murakamiego: To są bardzo specyficzne książki :) ciężko mi to polecać, bądź nie. Są ciekawe i na pewno na współczesnym rynku się wyróżniają, zasługują na uwagę. Mnie osobiście się podobają, przyjemnie się je czyta, ale Murakami nie należy do moich ulubionych autorów :)

    ReplyDelete
  11. Cha cha, jak specyficzne to już wiem, że muszę sięgnąć! :D Lubię rzeczy nieco inne, niekoniecznie lubiane przez wszystkich. Czasami można znaleźć w nich coś naprawdę naprawdę interesującego. Zwłaszcza lubię sobie sama wyrabiać zdanie o książkach nietypowych więc kontrowersyjnych, tak więc dzięki za odzew :) No i cieszę się, że poznałam kolejną duszkę interesującą się nietestowaniem na zwierzętach, jak to zawsze podkreślam - w kupie raźniej :)


    BellaBlumchem - szczera i prawdziwa racja w Twoim poście, tak więc uspokajam się i kajam. Prawda jest taka, że mam takie samo zdanie jak Ty - informować i rozmawiać z tymi, co chcą słuchać. Czasami jednak nawet mnie ciśnienie skacze, choć ogólnie staram się być do tego bardzo pozytywnie nastawiona. Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  12. Dobry post, muszę się przyznać, że nigdy nie zastanawiałam się bliżej nad kwestią testowania kosmetyków. Podobnie jak w przytoczonym przez ciebie argumencie, myślałam że UE tego zakazało. Podoba mi się Twój blog.

    ReplyDelete
  13. Wiesz, ja rozumiem, ze niektorzy nie slyszeli, nie byli pewni itd. Niektorzy nawet po prostu przyznaja sie otwarcie, ze zwierzeta nie sa dla nich wazne. No coz, nie zgadzam sie z tym, ale co mam zrobic, ludzie sa rozni. Mnie tylko martwi to, ze niektorzy naskakuja na nas albo staraja sie przytoczyc bezsensowne, zaslyszane gdzies argumenty (jak z tym kotletem - jak odpowiadam, ze owszem jem, bo nie moge przestac z zalecenia lekarskiego i co ma jedno do drugiego to jakos argumentu brak) albo po prostu sa niekulturalni. Doceniam kazda odpowiedz i kazda uwage, chetnie rozmawiam z ludzmi i nikogo do niczego nie zmuszam, ale informuje - a nuz ktos nie wie, a gdyby wiedzial to by nie chcial wspierac portfelem testujacych firm? Dlatego dziekuje Ci bardzo za zrownowazony i kulturalny komentarz :)

    ReplyDelete
  14. Wiesz, mi się wydaje, że z kupnem nietestowanych kosmetyków jest ten problem, że do końca nie wiadomo, które produkty są testowane a które nie. Producenci raczej nie krzyczą, że wykorzystują do badań zwierzęta podejrzewam, że starają się ukryć ten fakt. Taki szary człowiek weźmie po prostu produkt z półki przeleci (albo i nie) wzrokiem po składzie i tyle. Przydałaby się jakaś "czarna lista" firm, które na pewno testują elementy swoich kosmetyków na zwierzakach i druga "biała lista" z firmami które tego na pewno nie robią. Skoro Cię interesuje ten temat, to może warto coś takiego stworzyć?:)

    ReplyDelete
  15. Droga Kropelko, dobrze kombinujesz! ;) Taka lista znajdzie się już wkrótce u mnie na blogu, a ja sama od dawna współredaguję już istniejącą listę na wizaż.pl, która jest ogromna http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=403287

    Oparta jest w ogromnej mierze na 2 listach, do których linki znajdują się na moim blogu - na czarnej i nietestującej liście Pety (po lewej stronie strony) :)

    ReplyDelete
  16. ok, z tą UE to chyba jednak prawda http://www.europarl.europa.eu/highlights/pl/712.html
    http://www.kosmopedia.org/o_kosmetykach/kosmetyki_wymagania_prawne/
    - do 2013 mają być również zakazane 3 ostatnie rodzaje testów, ale byłam dość nieufna i napisałam do Biochemii Urody w sprawie pewnych konkretnych kosmetyków (ważna dla mnie jest też czy składniki pochodzą od zwierząt, ale czy to jest ważne w ogóle???) i ogólnie też zapytałam się o testy składników i produktów finalnych. Pani Barbara (biotechnolog BU) zarzuciła mi nieprawdę jak wspomniałam o tym że składniki kosmetyków można testować w UE. a oto ostatnia jej odp. (daje do myślenia):
    Szanowna Pani,

    Wszyscy korzystający z kosmetyków bazują na testach na zwierzętach
    prowadzonych w przeszłości i w praktyce gdybyśmy chcieli oddać cześć
    zwierzętom, które zginęły nie powinniśmy stosować żadnych kosmetyków,
    gdyż każdy składnik był kiedyś testowany lub opiera się na pochodnych
    kiedyś testowanych i tylko dlatego jest obecnie stosowany w
    kosmetykach.
    Kiedyś byłam taką samą zagorzałą przeciwniczką, nadal jestem
    przeciwna, ale jeśli wniknie Pani we wszystkie niuanse przemysłu
    kosmetycznego, wtedy sprawa wygląda nieco inaczej, a mianowicie
    bardziej skomplikowanie. Koncerny dzięki prawu mają i będą się mieć
    dobrze, są bowiem bardzo dobrze chronione przez państwo. Kosmetyki
    również są produkowane po to by przynosić zyski, a nie ze względu na
    dbanie o problemy ludzi.
    Po dokładnej analizie problemu docieramy do samego działania państwa,
    systemu, polityki i dlatego niestety ciężko z tym wgrać, jeśli nie
    eliminuje się przyczyny, a walczy tylko z objawami.
    Najtrudniej w tym systemie mają małe firmy, które mają wyższe
    priorytety, są one w praktyce zwłaszcza na terenie UE niszczone
    przepisami.

    Przepraszam za dygresję, ale problem ten jest mi dobrze znany od lat.

    3 rodzaje testów, które Pani wspomina są bardzo rzadko wykonywane w
    przypadku kosmetyków, natomiast są powszechne w przypadku leków,
    dlatego zgodnie z linkiem, który Pani podała:
    http://www.kosmopedia.org/o_kosmetykach/kosmetyki_a_testy_na_zwierzeta/

    praktycznie można uznać, że obecnie na rynku polskim mamy znaczną
    większość kosmetyków nie testowanych na zwierzętach.

    Firma BiochemiaUrody, której jestem konsultantem, pod m.in moim
    nadzorem bardzo troskliwie wybiera oferowane surowce, również pod
    kątem testów.
    W ofercie znajdzie Pani produkty związane bezpośrednio ze zwierzętami
    np. Mleko krowie w proszku, Keratynę z wełny owczej, Puder jedwany i
    produkty na bazie pereł.
    Wszystkie surowce są dokładnie opisane w dziale Słownik, którego
    jestem głównym twórcą.

    W pojęciu naturalności mamy wiele tematów, na które można spojrzeć z
    różnej perspektywy oraz wiele panujących mitów, niezgodnych z
    podstawami nauki, np. olej mineralny jest surowcem który stworzyła
    natura i ma pochodzenie organiczne, natomiast jest on obecnie
    traktowany na równi z plastikiem. Słuszne są poglądy mówiące, że można
    nie popierać zastosowanie produktów opartych na oleju mineralnym, gdyż
    pochodzi on ze źródła nieodnawialnego i produkcja z nim związana
    wymaga dużego nakładu energii, a wydobycie może być niebezpieczne dla
    otoczenia (co odnosi się do wydobycia wielu innych darów ziemii np.
    węgla), jednakże niesłuszne są uwagi mówiące, że nie można popierać
    zastosowanai oleju mineralnego, gdyż jest to składnik nienaturalny.
    Kontrowersyjne jest również analizowanie wyizolowanych substancji
    chemicznych, których struktura i działanie jest identyczne z tymi,
    które istnieją w naszym organizmie i które organizm przyswaja i uznaje
    za naturalne wbudowując je w struktury ludzkiego ciała np. kwas
    askorbinowy lub wspominana gliceryna.

    tleniona

    ReplyDelete
  17. Drogi użytkowniku anonimy (niestety nie znam Twojego imienia, nie mogę więc się zwrócić do Ciebie po imieniu), całkowicie i w 100% zgadzam się z Twoim postem, jak i z odpowiedzią pani Barbary. W gruncie rzeczy jednak nie napisała ona nic nowego, ponieważ z tym wszystkim zgadzam się ja (i inne dziewczyny, z którymi jesteśmy w stałym kontakcie) i jest mi to wiadome od dawna, jak również jest wiadome dziewczynom współredagującym listę nietestowanych i testowanych kosmetyków na Wizaż.pl. Nasze wnioski:

    a) jesteśmy całkowicie i w 100% przeciwne popieraniu koncernów - molochów testujących na zwierzętach, a i popieraniu koncernowych molochów w ogólności. Na naszym wątku przeczytasz o idei popierania małych, zwłaszcza polskich firm, które starają się walczyć z konkurencją na rynku. Ziaja, BU, Joanna, Farmona, Bielenda, Dax Cismetics, Delia, Hean, Ava, Flos - Lek - są tylko przykładami. Wszystkie chętnie kupujemy kosmetyki małych firm, np. rodzinnych firm mineralnych (np. ja w USA kupuję minerały mało znanych firm, najczęściej prowadzonych przez 1 osobę bądź wspieram prywatne osoby sprzedające na Etsy)

    b) składniki kosmetyków są ważne, wiele z nas nie kupuje kosmetyków zawierających składniki odzwierzęce - jeszcze raz odsyłam do listy na Wizaż.pl, która dzieli produkty na takie zawierające składniki pochodzące z uboju zwierząt, składniki wegetariańskie (typu mleko czy jajko, ale nie z uboju zwierząt) to 2 kategoria kosmetyków, istnieje jeszcze 3 kategoria nie zawierająca nawet jajek czy jogurtu w składzie, odpowiednia dla wegan

    c) Co do tego, że każdy składnik był już kiedyś przebadany, to wszyscy o tym doskonale wiemy. Właśnie dlatego zamęczanie kolejnych zwierzaków czymś, co było już kiedyś przyczyną zamęczania innych zwierzaków, jest okrutne i niemoralne. Możliwe jest już produkowanie kosmetyków w oparcie o dane już przebadane, po jakiego grzyba torturować kolejne miliony zwierzaków?

    Dzięki za wspaniały i komentarz i w razie jak masz jeszcze jakies pytania to czekam z niecierpliwością :) Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  18. Linusiaczku, dzięki za miłe przyjęcie. no ale czy nie chodzi o to że de facto (żem tak polecę obcojęzycznie..) NIE WOLNO testować składników stosowanych w kosmetykach produkowanych na terenie UE.
    ale czy również sumienie i logika nie każą nam w takim razie wspierać WYŁĄCZNIE wegańskich (ew. wegetariańskich) firm kosmetycznych. bo jeśli kupujemy fajny wege CF cień X marki, ale ta sama firma ma w sprzedaży także pędzle z naturalnego włosia czy inne szczątki ze zwierząt na których ktoś robi biznes to coś tu jest bez sensu a na pewno niekonsekwentne :)
    cenię sobie (znaną wam na pewno) listę http://www.leapingbunny.org/images/cciclist.pdf (choć trzeba b. uważać - sporo jest tam też niewegetariańskich firm lub współpracujących z koncernami które nie są zdecydowanie CF..) czy wyszukiwarkę/listę BUAVu ale i naszą (często krytykowaną...znam zarzuty wobec niej) klubu ok!
    ja wiem, że wy wiecie :) wkleiłam ten list dla dziewczyn które może zajrzą tu a dopiero nadgryzają temat CF kosmetkyów. ten list jest sporym prztyczkiem w nos dla wszystkich dziewczyn, dla mnie, dla was, dla wszystkich, które się nawet starają być jakoś tam fair.
    pozdrawiam ciepło,

    ReplyDelete
  19. Wiesz, jeśli chodzi o te nieszczęsne składniki, to ja bym trochę uważała na informacje zamieszczanie w necie... I nie była zbyt optymistycznie nastawiona. Bo mnie się wydaje, że dyrektywa pieknie wprowadza w błąd i ludzie sie po prostu w tym prawniczym jazgocie gubią - również firmy. Wielkie koncerny mają tabun prawników do wynajmowania i ten tabun prawników im zaraz pieknie przekłada o czym dyrektywa jest, małe firmy próbują ją na chłopski rozum wziąc i na chłopski rozum testowanie składników jest zakazane. Odnosiłam się do tego problemu już na moim poprzednim blogu: http://nie-testowane-na-zwierzetach.blog.pl/notka-o-testach,15406578, ponieważ zaciekawiły mnie odpowiedzi pewnych firm, m.in. Rossmanna, wprost cytujących ustawę i zapewniających, że MUSZĄ nowe składniki testować (link do wypowiedzi Rossmanna w mojej notce). Tak więc na pewno je można testować, a jak nie testować na TERENIE UE, to można je kupować od dostawców z innych miejsc i używać do produkcji kosmetyków na terenie UE (czyli taki zakaz tylko nakazuje przenieść labolatoria do np. Serbii i mamy problemik z głowy).

    Co do prztyczka w nos... no cóż, tu się nie zgodzę. Zauważyłam, że ludzie często odkrywaja, że powiązania, polityka, lobbying i o, nic nie możemy zrobić, nic nie możemy zmienic i po prostu się poddają. W imię zasady " a po co walczyć, gdzieś to mamy". Widzisz, w Stanach jest do tego inne podejście. Podejście jest: no tak, polityka polityką, ale jak wszyscy się zamkniemy to w końcu skończymy w państwie z dyktaturą, a nie o to nam chodzi. A jeśli chodzi o konsumentów to są oni bardzo bardzo silną grupą wyborców - głosującą portfelem. Top jest bardzo prosty rachunek - każdy koncern padnie, nieważnie jak chroniony przez prawo, jeśli konsumenci odmówią kupowania jego produktów. Państwo sobie może je do upadłego chronić, ale ludzi do kupna L'Oreala nie zmusi. I o to właśnie chodzi, że w tym wszystkim nasza siła. Co do tego, że osoby, które nawet się jakoś tam starają być fair, nie mogą być fair w 100% - pewnie, zgadzam się. Zresztą, nawet jak chcesz żyć ekologicznie to nie możesz w 100%. Jak chcesz się odżywiać zdrowo to też nie możesz w 100%. Do lekarza też chodzisz i leki bierzesz. Tylko - gdzie tu niekonsekwencja? Mnie się wydaje, że to się nazywa świadomość - pomimo tego, że jesteśmy świadomi, że całego świata nie zmienimy, staramy się zmienić co możemy. Wiesz, ruch CF nie jest bandą dzieciaków, którym się wydaje, że mogą zbawić świat, tylko grupą świadomych pewnych procesów i dokonującą odpowiedzialnych wyborów ludzi - i chyba za to cenię go najbardziej. A kto tylko narzeka i mówi jak to źle i jacy to ludzie są podli... no niestety, ale moim wzore, do naśladowania nigdy nie będzie ;)

    ReplyDelete

Zaglądasz? Podziel się opinią! :)

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie uważnie czytam i zazwyczaj odpowiadam pod postem gdzie zostały zostawione. Jednocześnie proszę o niezostawianie komentarzy promująacych własnego bloga - naprawdę istnieją lepsze miejsca na reklamę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...