Thursday, November 17, 2011

Na co zwracam uwagę przy wyborze kosmetyków

Trochę mnie nie było. O matko, co to się u mnie nie działo. Ponieważ jednocześnie się douczam, jak i pracuję na uniwerku, ostatnie 2 tygodnie to był koszmar. Przede wszystkim dlatego, że miałam 3-dniowy, 10-godzinny egzamin ;) No a przed egzaminem miałam zajęcia ze studentami. Ale jest też pozytyw takiej sytuacji. Na przykład taki, że uwielbiam moich studentów i zajęcia z nimi.

Ale ale moje miłe panie, co zrobił Linusiaczek po egzaminie? Ano oczywiście poszedł się odstresować na zakupach ;) Ale tak naprawdę to wracam do Was z kilkoma przemyśleniami dotyczącymi kosmetyków w ogólności, a przede wszystkim kupowania kosmetyków.

Na co zwracam uwagę przy wyborze kosmetyków?

1. Na to czy są testowane na zwierzętach. Jeśli ewidentnie są albo są podejrzani, to u mnie idą do odstrzału, momentalnie tracę zainteresowanie.

2. Zapach. Od jakiegoś czasu zwariowałam na punkcie zapachów. Lubię różnorodnośc oraz fakt, że poprawiają mi humor, traktuję je jako swoistego rodzaju aromateriapię :)

3. Na stosunek ceny do jakości. Cena ceną, kosmetyk może być bardzo tani i bardzo dobry (i chwała mu za to!), jak na przykład nieśmiertelne cienie sypkie Stardust MySecret, albo drogi. Jeśli jego jakość jest naprawdę wyróżniająca się spośród kosmetyków, które jestem w stanie dostać w sensowniejszej cenie, to jestem gotowa zapłacić za niego więcej.

4. Coraz częściej zwracam uwagę na skład (cholerny wizaż ;) !). Jeśli kosmetyk ma dobry jakościowo skład, jestem skłonna zapłacić za niego więcej, a także wybaczyć mu inne braki.

5. Opakowanie, aleeee.... Zazwyczaj nie daję się nabierać na sam fakt, że opakowanie jest git albo że jest fatalne, więc nie kupię. W zasadzie coraz częściej wybieram opakowania nadające się do recyclingu. Kurka wodna, po co mi piękne opakowanie dupiastego (przepraszam za wyrażenie) kosmetyku? Ostatnio w oko wpadły mi minimalistyczne opakowania Stili:



6. Wbrew temu co się wydaje, nie jestem minimalistką. (Matko, co ja gadam, przecież to chyba widać już na pierwszy rzut oka, że nie jestem, a ja tu o pozorach minimalizmu... Linus, wyśpij się). Nie i kropka. Nie przeszkadza mi to, że kupię kolejne opakowanie szamponu pomimo że w szafce stoją dwa. Szampon zużyję, nie widzę w tym nic złego. O ile nie są to szampony, jak ja to nazywam, imperium zła ;) a więc pewnych torturujących zwierzaki firm, to nawet się cieszę jak mogę je wesprzeć moim skromnym wydatkiem. No bo większość kosmetyków kupuję tak czy siak na promocjach.


Czy to znaczy, że jestem dziwna?


Apropos stosunku ceny do jakości to jakiś czas temu gotowa byłam kupować tylko pomadki firm drogeryjnych. Pomadki to pomadki, w końcu i tak się je w ciągu dnia zjada. (No chyba że czlowiek nie chce się faszerować chemią jak kurczak na hormonach, ale to inna kwestia). No ale ostatnio odkryłam to cudeńko: mianowicie pomadki Urban Decay (dostałam próbkę do zakupu):



Kurcza, jest różnica. Zdecydowana różnica. I w tym jak się taką pomadkę nakłada, i w tym jak się ją czuje (bądź jej nie czuje) na ustach, w tym jak wygląda i jak długo się trzyma. Mmm. No ale potestuję zanim zrecenzuję.

Na koniec - prezent od małża z okazji rocznicy jako mały bonus :) Kupił chłop bo miałao napisane z tyłu, że nietestowane na zwierzętach. Czy naprawdę nietestowane - to oczywiście śledztwo w toku ;) No ale fakt, że chciało mu się sprawdzać zasługuje na pochwałę. Jak na razie wrażenia z używania zestawu bardzo pozytywne.



Postaram się do Was wrócić jak najszybciej z kilkoma ciekawymi notkami, ale zobaczymy jak to dokładnie pójdzie. Buziak dla wszystkich :)

11 comments:

  1. Podobają mi się Twoje kryteria kupowania kosmetyków :)

    ReplyDelete
  2. Też staram się wybierać kosmetyki, które nie są testowane na zwierzętach :)

    ReplyDelete
  3. Moje zakupu kosmetyków wyglądają dość podobnie- z tym, że ja rzadko sprawdzam to, czy są testowane. Jak mają znaczek- chwała za to. Ale jak potrzeba mnie goni to chwycę pierwsze z brzegu i lecę. Na chemii kosmetycznej znam się tyle co nic, ale składy też intensywnie sprawdzam :D. Co do stosunku ceny do jakości- kosmetyk ma być tani i dobry :D:D

    ReplyDelete
  4. Uwielbiam takie maleństwa- bo to chyba miniaturki balsamów? :))
    Możesz zdradzić, czego nauczasz na uniwerku? :)

    ReplyDelete
  5. jeszcze nie miałam szminki urban decay, ale są urocze :) i poleć coś ze stili, muszę poszperać za nią :) też lubię takie kartonwe opakowania :)

    p.s. grzeczny mąż :P

    ReplyDelete
  6. @ Bardzo się cieszę, Guniu! :)

    @ Sensibility: to bardzo dobra wiadomość, że jest nas coraz więcej. A jaka jest Twoja "historia"? (w sensie jak się dowiedziałaś o testowaniu i jak się przekonałaś do niekupowania takich kosmetyków). I czy dotarłaś już do nas na wizaż.pl? Mamy swój wątek (nawet 3 już ;)

    @ zoilo, przyznaj się, że opakowania mają wpływ na Twój wybór kosmetyków! :D Zazwyczaj jest tak, że osoby, które zbyt długo nie myślą nad tym jaki kosmetyk kupują, zazwyczaj podświadomie kupują pod wpływem opakowań ;)

    @ Kotwilko, chwilowo zajmuję się uczeniem niemieckiego, ale to jest baaaardzo długa historia. W zasadzie pokrętnie tylko ma coś wspólnego z moimi studiami. Takie rzeczy to tylko w usa ;) A balsamy niby są miniaturkami, ale to są ogromne miniaturki.

    ReplyDelete
  7. @ Pralek, jak na razie to zakochałam się w paletkach Stili. Są po prostu super. Tuszu jeszcze nie używałam i w zasadzie nie używalam primera, w którego posiadaniu jestem (dostałam jako prezent do zakupu), więc tu za wiele nie powiem. Ale cienie, które mam, są bardzo fajne (no tylko ja nie wiem czy między nimi i MACiem jest taka różnica, że trzeba je mieć... :D).

    ReplyDelete
  8. No to mamy te same kryteria :) Ale listę z wizażu muszę sobie wydrukować i nosić ze sobą, bo zdarzają mi się wpadki.

    Napisałam w notce o cichym popiskiwaniu, bo na początku Pikuś robił to baaardzo nieśmiało. Teraz jak mi się cała czwórka rozedrze, od razu sąsiedzi wiedzą, że pora karmienia :D Co najciekawsze - gdy wracam do domu z warzywnym pakunkiem w torebce - kwiczą niemiłosiernie. Gdy w torebce nic nie mam - kwikną na powitanie i tyle :P Pewnie jakoś mową ciała zdradzam, że idę z prezencikiem...

    ReplyDelete
  9. Oj, no dobra. Lubię piękne opakowania. Czy muszę wyciągać wszystkie brudy na wierzch :D

    ReplyDelete
  10. Zoila, przede mnie nic sie nie ukryje! :D :D

    Saint Lilith - a ja myslalam, ze to tylko moje! Wracam z torba, ktora szelesci to kwicza nawet jak jestem na schodach! :D Ale moje kwicza nawet jak dla nich nic nie mam, moze dlatego, ze nie mam? :D

    ReplyDelete
  11. Oh,How could i miss this post?..My criteria will be:1.Ingredients-toxic free.2.Animal cruelty free.3.Price 4.Packaging. Usually toxic free ingredients products are also animal cruelty free & vegan.And price,I love toxic free cosmetics in cheapest price that's available on the market.If you can get it in low price,why would you want it higher?:D and now,I don't care about brands anymore as long as it's toxic free;)

    ReplyDelete

Zaglądasz? Podziel się opinią! :)

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie uważnie czytam i zazwyczaj odpowiadam pod postem gdzie zostały zostawione. Jednocześnie proszę o niezostawianie komentarzy promująacych własnego bloga - naprawdę istnieją lepsze miejsca na reklamę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...