Przemierzając bezkresne drogi w Arizonie, Nowym Meksyku czy Nevadzie nie sposób nie natknąć się na tutejsze tereny Indian. Tak tak, prawdziwi indianie wciąż żyją w Stanach i choć można spekulować czy mają się dobrze (np. spory odsetek alkoholizmu), znaleźli w każdym razie swoje sposoby na dostosowanie się do życia w Stanach. Oczywiście temat Indian jest długi i szeroki, w zwiazku z tam naprawdę tutaj liznę tylko temat i opowiem o znajdująacych się przy drogach sklepach, w których sprzedawane są indiańskie dobra.
Najchętniej kupowanym dobrem jest biżuteria. Poza tym ceramika, kosze, koce, kartki pocztowe oraz inne indiańskie specyfiki, w tym kosmetyczne. Za każdym razem przejeżdżając w okolicach indiańskich rezerwatów, zatrzymuję się by coś u nich kupić. Powodów jest kilka: zwykła ciekawość, zainteresowanie ich kulturą i wyrobami, chęć poparcia ich przemysłu i rzeźbiarstwa. Oczywiście autentyczne wyroby Indian są rękodziełami, w zwiąazku z tym są drogie, ale uważam, że ceny są zasłużone. Niestety chwilowo moje wymarzone przedmioty przekraczały możliwości portfela, w związku z czym ograniczyłam się do kilku drobiazgów, w tym małego kremu.
Malutkie opakowanie ozdobione jest indiańskimi motywami, np tym prześlicznym elementem:
Na tym zdjęciu pewnie trudno Wam będzie to zauważyć, ale krem ma intensywnie lawendowy kolor.
Zapach? Desert rain, czyli pustynny deszcz. Brzmi śmiesznie, ale w sumie tak jak las w deszczu ma specyficzny zapach, tak i pustynia go ma. Zapach ciężki do opisania, bardzo słodki, ale przebija przez niego ziołowa nuta. Mnie bardzo przypadł do gustu, jest taki dość nietuzinkowy. Ogólnie produkt bardziej ciekawostka niż niezbędnik, ale bardzo fajnie mieć takie coś w kosmetykowej kolekcji. Polecam szczególnie na prezent jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję kupić coś takiego w Stanach, bo jest to rzecz dość unikatowa, zwłaszcza w Europie.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Już samo opakowanie jest super. Ja tam widzę lawendowy kolor
ReplyDeletekiedyś jako mała dziewczyna uwielbiam książki o Indianach i wszystko co indiańskie :)) nie mogłam i do tej pory nie potrafię zrozumieć dlaczego postąpiono z rdzenną ludnością Ameryki...
ReplyDeleteMiłość do Indian pozostała mi do teraz :))
urocze opakowanie :)) zapewne krem jest niesamowity :)) zazdroszczę dostępu do wyrobów Indian ;)
Cieszę się, że się podoba :) Może faktycznie da się zobaczyć ten kolor na zdjęciu, chociaż w rzeczywistości to jest on dość oczobitny :D
ReplyDeleteReniukiciu, historia Indian jest niestety bardzo krwawa i bardzo smutna, pomimo iż ich kultura fascynuje, całkowicie się z Tobą zgadzam. Co do dostępu do ich wyrobów to też bardzo się cieszę, aczkolwiek muszę powiedzieć, że wciąż mnie na ich rękodzieła nie stać.
ReplyDeleteKurczę, fajnie, że można u Was takie cudeńka kupić. Sama pewnie bym tam majątek wydała na kosmetyki :D
ReplyDeleteEch, Chatul, gdybym ten majątek obecnie miała, to też zapewne bym go u Indian wydała :D
ReplyDelete