Picture by Master isolated images.
Rok 2010 obfitował w wiele odkryć kosmetycznych dla mnie. Nie tylko zgłębiłam się w różne firmy drogeryjne i małe rodzinne firmy sprzedające głównie przez internet, ale także ekskluzywne marki perfumeryjne, droższe naturalne firmy sprzedające ekologiczne produkty oraz małe niszowe kosmetyki. Postanowiłam złożyć małą listę moich ulubionych marek w 2011 roku:
Kanu - prawdopodobnie moja ulubiona polska naturalna wegańska marka. Kocham ich za niesamowite zapachy, wysokiej jakości kosmetyki i wegańskie składy. Od kiedy wypróbowałam ich olejki do masażu, Kanu jest jedną z firm, do których mam niesamowity sentyment.
Casswell - Massey - odkrycie zupełnie przypadkowe, związane z wycieczką do TJ Maxxa. Casswell - Massey zachwycił mnie zapachami (ich pomarańczowe mydło w płynie mnie po prostu powaliło) oraz innymi zapachowymi gadżetami. Obecnie bardzo często śmigam do TJ Maxxa w celu poszukania co tam nowego mają z CM.
Urban Decay - gdyby Urban Decay produkował więcej serii matowych, o mniej krzykliwych kolorach, byłby moją kosmetyczną firmą numerem jeden. Ich pomadki, kredki do oczu 24/7 Glide - On, cienie do powiek, lakiery do paznokci, niezastąpiona baza pod cienie Primer Potion, liczne palety bijące rekordy popularności powodują, że UD zdecydowanie jest jedną z najciekawszych firm na rynku. Jedyne czego mogę się doczepić to te jaskrawe kolory i za dużo błysku.
Stila - ciekawa oferta przeróżnych produktów, piękne projekty palet (ich palety świąteczne zachwycały kształtem), wysokiej jakości produkty (m.in. cienie, róże, tusze do rzęs), minimalistyczne opakowania. Firma warta dalszych zakupów.
Trader Joe's - zdecydowanie zasługuje na miano odkrycia 2011 roku. Jest to sieć sklepów oferująca wszystko to, co Tygryski lubią najbardziej: własną linię kosmetyków CF (łącznie z naturalnymi mydłami i filtrami przeciwsłonecznymi), środki czszczące, piorące, wysokiej jakości produkty żywnościowe, kawy i herbaty fair trade z certyfikatami o poszanowaniu Rainforest Aliance (stowarzyszenia działającego na rzecz ochrony lasów tropikalnych), ekologiczne opakowania, ekologiczne składniki. Zakochałam się w tym sklepie na zabój i niedługo pokażę nowości, które udało mi się upolować.
Eart Science - odkryta podczas gorączkowego poszukiwania czegoś, co przywróci moim włosom blask. Obdarzona miłością za cudowną maskę do włosów, która zrobiła w tydzień więcej niż odżywki i olejowanie w miesiąc. Produkt zakupiony ponownie.
Catrice - w końcu udało mi się wypróbować ich lakiery i szminki. Pomimo iż nie byłam zachwycona ich cieniami do powiek, ich lakiery i pomadki przekonały mnie do tej firmy i na pewno skuszę się na jakieś nowinki przy kolejnej wizycie w Europie.
Everyday Minerals - odkryta rok wcześniej, ale niegdy niedoceniona firma wygrała mnie po odkryciu ich niezastąpionych róży, podkładów i niektórych cieni.
Revlon - jedna z moich ulubionych firm za całokształt. Fantastyczne trwałe pomadki, lakiery do paznokci, sensowne eyelinery i błyszczyki, chwalone podkłady i pudry, niezłe cienie. Miodzio. No i oczywiście
Biochemia Urody. Apogeum naturalnych, nieodstraszających ceną i skutecznych specyfików. Najlepsze pod słońcem olejki myjące, hydrolaty, masła, pudry, oleje. Stale coś dokupuję i ciągle jestem pod wrażeniem jak dobre są produkty, które sprzedają i jak fachowa jest ich obsługa klienta.
Rok 2010 obfitował w wiele odkryć kosmetycznych dla mnie. Nie tylko zgłębiłam się w różne firmy drogeryjne i małe rodzinne firmy sprzedające głównie przez internet, ale także ekskluzywne marki perfumeryjne, droższe naturalne firmy sprzedające ekologiczne produkty oraz małe niszowe kosmetyki. Postanowiłam złożyć małą listę moich ulubionych marek w 2011 roku:
Kanu - prawdopodobnie moja ulubiona polska naturalna wegańska marka. Kocham ich za niesamowite zapachy, wysokiej jakości kosmetyki i wegańskie składy. Od kiedy wypróbowałam ich olejki do masażu, Kanu jest jedną z firm, do których mam niesamowity sentyment.
Casswell - Massey - odkrycie zupełnie przypadkowe, związane z wycieczką do TJ Maxxa. Casswell - Massey zachwycił mnie zapachami (ich pomarańczowe mydło w płynie mnie po prostu powaliło) oraz innymi zapachowymi gadżetami. Obecnie bardzo często śmigam do TJ Maxxa w celu poszukania co tam nowego mają z CM.
Urban Decay - gdyby Urban Decay produkował więcej serii matowych, o mniej krzykliwych kolorach, byłby moją kosmetyczną firmą numerem jeden. Ich pomadki, kredki do oczu 24/7 Glide - On, cienie do powiek, lakiery do paznokci, niezastąpiona baza pod cienie Primer Potion, liczne palety bijące rekordy popularności powodują, że UD zdecydowanie jest jedną z najciekawszych firm na rynku. Jedyne czego mogę się doczepić to te jaskrawe kolory i za dużo błysku.
Stila - ciekawa oferta przeróżnych produktów, piękne projekty palet (ich palety świąteczne zachwycały kształtem), wysokiej jakości produkty (m.in. cienie, róże, tusze do rzęs), minimalistyczne opakowania. Firma warta dalszych zakupów.
Trader Joe's - zdecydowanie zasługuje na miano odkrycia 2011 roku. Jest to sieć sklepów oferująca wszystko to, co Tygryski lubią najbardziej: własną linię kosmetyków CF (łącznie z naturalnymi mydłami i filtrami przeciwsłonecznymi), środki czszczące, piorące, wysokiej jakości produkty żywnościowe, kawy i herbaty fair trade z certyfikatami o poszanowaniu Rainforest Aliance (stowarzyszenia działającego na rzecz ochrony lasów tropikalnych), ekologiczne opakowania, ekologiczne składniki. Zakochałam się w tym sklepie na zabój i niedługo pokażę nowości, które udało mi się upolować.
Eart Science - odkryta podczas gorączkowego poszukiwania czegoś, co przywróci moim włosom blask. Obdarzona miłością za cudowną maskę do włosów, która zrobiła w tydzień więcej niż odżywki i olejowanie w miesiąc. Produkt zakupiony ponownie.
Catrice - w końcu udało mi się wypróbować ich lakiery i szminki. Pomimo iż nie byłam zachwycona ich cieniami do powiek, ich lakiery i pomadki przekonały mnie do tej firmy i na pewno skuszę się na jakieś nowinki przy kolejnej wizycie w Europie.
Everyday Minerals - odkryta rok wcześniej, ale niegdy niedoceniona firma wygrała mnie po odkryciu ich niezastąpionych róży, podkładów i niektórych cieni.
Revlon - jedna z moich ulubionych firm za całokształt. Fantastyczne trwałe pomadki, lakiery do paznokci, sensowne eyelinery i błyszczyki, chwalone podkłady i pudry, niezłe cienie. Miodzio. No i oczywiście
Biochemia Urody. Apogeum naturalnych, nieodstraszających ceną i skutecznych specyfików. Najlepsze pod słońcem olejki myjące, hydrolaty, masła, pudry, oleje. Stale coś dokupuję i ciągle jestem pod wrażeniem jak dobre są produkty, które sprzedają i jak fachowa jest ich obsługa klienta.
Linuś, 2010? :>
ReplyDeletea tak swoją drogą, chciałabym kupić w końcu słynne kredki UD - one są żelowe? dobrze trzymają się na linii wodnej?
z częścią firm się zgadzam, a części niestety nie znam :)
ReplyDeletepozdrowienia.
Praluś, Ty moja dobra Duszko, dzięki za zwrócenie uwagi! Bo ja jestem jednak straszny roztrzepaniec ;) Co do 24/7 to nie są żelowe, są zwykłymi kredkami i nie mam pojęcia jak oni to robią, że mają taką fantastyczną konsystencję, ale naprawdę dobrze mi się je nosi. Nie mam pojęcia jak z linią wodnąa, bo ja bardzo źle znoszę cokolwiek za blisko linii oka, więc moich oczu nie katuję linerami. Natomiast jeśli mogę coś doradzić to lepiej jest kupić ich kredkę w zestawie niż osobno, najlepiej z UDPP i cieniami, żeby się opłacało. Wtedy możesz wszystko na spokojnie wypróbować i zdecydować czy warto kupić za pełną cenę.
ReplyDeleteJulio Natalio, to bardzo ciekawa uwaga, może powiesz coś więcej na temat, które firmy nie są według Ciebie takie dobre? :)
EDM to też mój mineralny ulubieniec.
ReplyDeletePrawda? Próbowałam kilku innych mineralnych firm, ale zawsze do nich wracam.
ReplyDeleteno właśnie tak śtupam nad jakąś paletką, sama nie wiem którą ;] przygarnęłabym naked2, ale w sumie brakuje mi ostatnio matów, a tam ich niewiele, poza tym aż takiej wyobraźni nie mam by tyle podobnych nudziaków umieć robić ;) myślałam o tych paletkach szóstkach, jak znajdę jakąś okazyjną to muszę wziąć :) szczególnie, że jeszcze ich baza eden mnie męczy, bo ogólnie mi często korektor pod oczami nie współgra z bazą, a lubię malować dolną powiekę.
ReplyDeletePraluś, obecnie 6 są na przecenie, prawie 50% taniej na stronie UD (mówię o feminine, fun i tej trzeciej, której nazwy nie pamiętam ;). Co do bazy to ja niechcący kupiłam Greed zamiast Sin i baza doprowadza mnie do wścieku swoimi drobinkami i lekko żółtawym odcieniem. No ale wiadomo, co kto lubi. A jeśli chodzi o matowe paletki to prędzej szczęznę niż znajdę jakąś sensowną. Niestety obecnie panuje moda na błysk i metaliczne wykończenia i co się nie natknę na obiecującą paletkę, to się okazuje, że kolejna jak flesz na powiekach. No, to ponarzekałam ;)
ReplyDelete