Monday, January 16, 2012

Przegląd nietestowanych na zwierzętach /naturalnch dezodorantów

Copyright (c) http://www.123rf.com 123RF Stock Photos

Z napisaniem tej notki nosiłam się już od dłuższego czasu, ale jakoś nigdy nie udało mi się jej sklecić w całość. Być może po prostu słowa nie chciały się w nią ułożyć. Dzsiaj będzie nieco dłużej niż zazwyczaj. Niedobra wiadość z Polski sprowokowała mnie do pewnych myśli i do pewnych zmian, ale o tym później. Tylko teraz tak myślę, że zdrowie jednak jest zawsze najważniejsze i nigdy nie sięgnę po chemiczny drogeryjny dezodorant. Tak po prostu, żeby nie wywoływać wilka z lasu. Po co kusić los? Naturalne dezodoranty zdecydowanie nie są tanie. To prawda, ale...  Kiedyś w pewnej książce przeczytałam, że autorka nie może się nadziwić na czym ludzie oszczędzają: na jedzeniu i na zdrowiu. A potem te same osoby wydają kupę pieniędzy na drogie leczenia i kuracje. Utkwiło mi to w pamięci. Dlatego dziś prezentuję Wam całą gamę przeróżnych opcji "dezodorantowych".

U mnie zainteresowanie naturalnymi kosmetykami pojawiło się z momentem zainteresowania się nietestowanymi na zwierzakach kosmetykami. Wiadomo, dezodoranty drogeryjne zazwyczaj są testowane na zwierzętach, pomijając fakt, że nigdy za nimi nie przepadałam.

Pierwszy dezodorant, z którym miałam do czynienia to produkt firmy Dr. Nona. Jest to produkt niesamowicie drogi i bardzo luksusowy, nie jest także zbyt łatwo dostępny. Cena w Stanach waha się między 14, a 40 dolarami (!!), co jest nie do pomyślenia, ale niestety jest faktem. Jest to jeden z najlepszych dezodorantów naturalnych, jakich dane mi było używać. Dezodorant był niesamowicie wydajny, ładnie pachniał, bardzo dobrze działał, nie podrażniał, nie zostawiał dziwnych plam na ubraniu. Bardzo chętnie bym do niego wróciła, jednak dowiedziałam się, że w składzie ma PEGi i aluminium, postanowiłam więc poszukać godnego zamiennika.

Niestety mój wybór padł na dezodorant w sztyfcie. Osobiście do firmy Kiss My Face nic nie mam, jest to fajna, całkiem niedroga firma z dobrymi składami, do tego cruelty-free i w Stanach ogólniedostępna w zwykłych sklepach. Niestety ich dezodorant, pomimo świetnego składu, nie jest dobrym pomysłem na jeśli szykujemy się na wyjście. I nie mam tu na myśli wielkiego wyjścia, tylko w ogóle wyjścia z domu :> Pod koniec dnia w ogóle nie eliminuje zapachu potu, nawet jeśli dobrodusznie się poświęcimy w imię natury i na wszelki wypadek zostaniemy w domu ;) O wysiłku fizycznym nawet nie wspomnę. Ma dziwną konsystencję, taką jakby gumową, przez co nie jest najprzyjemniejszy w aplikacji, a i pod pachami zostawia przedziwną, klejącą się warstewkę. Używam obecnie tylko podczas weekendów, kiedy siedzę w domu (na kanapie). Dezodorant jest bezpieczny i nieszkodliwy dlatego jeśli nie zależy mi na profesjonalnym wyglądzie i zachowaniu to często po niego sięgam, niestety nie nadaje się na większe wyjścia ani nawet na codzienne boje w moim nudnym życiu.

Nie nauczywszy się niczego z mojego poprzedniego doświadczenia, postanowiłam wypróbować dezodorant Tom's of Maine.
Zdjęcie pochodzi ze strony www.meijer.com

Na tym etapie poszukiwań byłam już nieco zniesmaczona. Kto interesuje się nietestowanymi na zwierzętach kosmetykami wie, że firma Tom's of Maine, o ile ponoć na zwierzętach nietestująca i nawet na liście Pety, to niestety została wykupiona przez L'Orela, a takich firm staram się unikać. Przy dezodorantach jednak byłam w stanie zrobić wyjątek z uwagi na problem w znalezieniu czegoś odpowiedniego. No ale i ten sztyft niestety nie sprawdził się. Próbowałam przekonać też do niego męża, próbowałam sama go używać; opcja bezzapachowa tylko pogarszała sprawę. Moim zdaniem nie jest wart polecenia, chyba że do używania w podobnych sytuacjach jak Kiss My Face. 

Nieco zdesperowana sięgnęłam po wyrób drogeryjny. 


Jak część z Was być może wie, firma Almay jest podobno gałęzią Revlona. Obie nie testują swoich produktów na zwierzętach i obie znajdująa się na liście Pety. Nie jest to jednak firma naturalna, stąd piszę i moim zrezygnowaniu. Chciałam zobaczyć czy może ten dezodorant coś (więcej) da. 
Bubel nad bublami i totalny bubel ;) Kompletnie mi nie podeszła konsystencja żelu, czułam się brudna, produkt nie chroni przed niczym i do niczego się nie nadaje. Wylądował w koszu.


Po ciężkich bojach wreszcie trafiłam na dezodorant Alvery. Z Alverą niestety problem jest taki, że a) nie mam 100% pewności o jej nietestowaniu na zwierzętach, baaardzo ciężko jest znaleźć jakiekolwiek informacje o tej firmie w internecie b) ciężko ją dostać. Występuje tylko w niektórych sklepikach eko. Kolejny problem z Alverąa jest taki, że ich bezzapachowa wersja dezodorantu podoba mi się znacznie mniej niż wersja zapachowa. Jednakże ich dezodorant migdałowy jest super, naprawdę super. W zasadzie nie miałam do niego zastrzeżeń, poza samą końcówką opakowania, kiedy to miałam wrażenie, że przestał na mnie tak dobrze działać. Jak dla mnie produkt wart polecenia. Cena także przystępna, przy typowej dla tego typu produktów cenie rzędu 12-14$ , 5 $ które musielibyżmy wydać na ten produkt jest jak najbardziej w porządku.


Kolejny zakup był pomyłką, efektem próby dobrania jakiegoś sensownego produktu mężowi. Mężowi
produkt nie podszedł, dla mnie jest to dezodorant bez wyrazu. Ani dobry ani zły, w jego naturalność jakoś nie wierzę, no ale łudzę się że lepsze to niż drogeryjne cuś. Zbyt długo nie poużywałam to i niezbyt wiele mam do powiedzenia - ot, dezododorant. Na pewno nie ma efektu 24godzinnego i na pewno nie sprawia, że skóra jest sucha. Nie zachwycił mnie zapach ( w zasadzie jego brak) ani wodnista konsystencja.

 

O dezodorancie Aubrey Organics pisałam już wcześniej. Tani to on nie był, ale przynajmniej spełnia swoje zadanie - ładnie pachnie, niweluje brzydki zapach potu, nie klei się. Ma fajny naturalny skład, jest deliktny  i jest wydajny. Niestety potrafi zostawić plamę na ubraniu. Ogólnie lubię i używam codziennie, chociaż wciąż jestem w fazie testów.

Moim ostatnim eksperymentem był dezodorant w krysztale. Jest to chyba jedna z najbardziej naturalnych wersji dezodorantu, jakie można sobie wyobrazić. Nie zostawia plam na ubraniu ani się nie klei. Nie jest to antyperspirant, ale faktycznie niweluje zapach potu. Też jestem ciągle w fazie testów, ale bardzo podoba mi się idea takiego produktu i z chęcią przy niej zostanę.





Jak zapewne zauważyliście, długa droga dezodorantowa za mną, a jeszcze dłuższa przede mną. Czy gra była warta świeczki? Tak myślę. Zdrowie jest jednak najważniejsze i uważam, że używanie dziwnych substancji na naszym ciele nie jest warte ryzyka. Czy wierzę, że parabeny czy inne PEGi powodują różne schorzenia? Tego nie wiem, od pewnego czasu jednak wiem, że nie jestemk chętna ryzykować. Dezodorant jest na tyle ważnym produktem higienicznym, codziennie używanym i to nierzadko na podrażnioną goleniem skórę, że nie wyobrażam już sobie wrócić do zwykłych drogeryjnych firm. Nadal będę jednak poszukiwać swojego kosmetyku wszechszasów w tej kategorii i nadal będę zdawać z poszukiwań relację :)

19 comments:

  1. Ciekawe! Muszę się zabrać w końcu za odpowiednie dezodoranty... o szkodliwości innych kosmetyków jakoś szybciej się myśli, a takie produkty - przychodzą do głowy na samym końcu ;)
    Całe szczęście nie mam nadmiernych problemów z potliwością, więc wśród wyżej wymienionych znalazłabym coś dla siebie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Coś takiego! Jedna z osóbek prowadząca świetnego bloga o naturalnych kosmetykach jeszcze się nie zainteresowała naturalnymi dezodorantami? :D Powiem Ci, że mniej mnie jednak stresują parabeny w szamponach niż parabeny czy inne cuda pod pachą. Mam wrażenie, że przy częstotliwości podrażniania skóry, ładowanie w nią drażniących lub wątpliwych substancji może być dość ryzykowne. No nic, trzymam kciuki za znalezienie faworyta! :)

      Delete
    2. Ano jeszcze nie... na razie chodzę i śmierdzę :P (a tak na serio to ograniczyłam się jedynie do blokera ziaji, ale średnio mnie on kręci i tak bardziej z musu-przymusu i braku czasu, żeby rozejrzeć się za innym), ale dzięki tej notce to się na pewno zmieni!

      Jestem bardzo zaintrygowana tym kryształowym :)
      Pozdrawiam cieplutko i zmykam z powrotem do nauki (eh, ta sesja)

      Delete
    3. Uch, to życzę dużo wytrwałości, bo szukanie odpowiedniego naturalnego dezodorantu może człowieka nieźle zmęczyć ;) No i oczywiście powodzenia na sesji, ja również pozdrawiam.

      Delete
  2. też mam teraz drogę przez mękę, o ile zimową porą nie jest źle (acz 20h na nogach na uczelni wcale nie sprzyja nawet zimą świeżości), to nie wiem co będzie latem. bo też chciałabym przede wszystkim zrezygnować z antyperspirantów z aluminium, a zdaje się, że to diabelskie aluminium zapycha do tego stopnia pory, że faktycznie działa ;/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, to prawda, że aluminium działa niestety :/ Ale wiesz, jeśli nie znalazłaś na razie nic dobrego to ja Ci polecam używać czegoś z naturalnym składem choćby jak jesteś w domu - zawsze to mniej kontaktu skóry z podrażniająacym składem. Ja w sumie od tego też zaczęłam - weekendy i czas po pracy z Kiss My Face.

      Delete
  3. Ja mam ten kryształowy, też o nim pisałam ostatnio. Dla mnie jest to najlepsza i najbardziej wydajna forma dezodorantu. Minus taki, że trzeba uważać by nie spadł na podłogę, bo wtedy pęka w drobny mak.

    Pozostałych rzeczy nawet nigdy na oczy nie widziałam ;-)

    Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Słyszałam o krysztale ałunu bardzo wiele dobrego i postanowiłam też spróbować. Właśnie się zastanawiałam czy on przez przypadek się nie rozbije przy upadku (niestety ja jestem czasami taki niezdaruch, że mi wszystko z rąk leci). Pod tym względem Aubrey Organics jest bardzo bezpieczny ;) No ale bardzo jestem ciekawa tego kryształu i zamierzam go używać :) Ja również pozdrawiam

      Delete
  4. Bardzo ciekawa notka. Czekam na głębsze rozważania nad dezodorantem w krysztale

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięko Zoilo, Twoja opinia jako jednej z moich najwierniejszych czytelniczek jest dla mnie bardzo ważna, a rozważania na pewno się pojawią po nieco dłuższym okresie używania! :)

      Delete
  5. Ja kupiłam sobie deo w kulce Dr.Organic miodowy. Czuje się po nim niezbyt świeżo, niestety... Ale miód pachnie tak intensywnie, że chyba likwiduje zapach potu. Może komuś spodoba się bardziej niż mnie - spróbować warto:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Naturalne dezodoranty są niestety nieco inne niż zwykłe typu Rexona czy Nivea i dość często pewnie powodują inne uczucie na skórze niż typowe produkty progeryjne. Zawsze możesz spróbować Dr Nony (ale lepiej nie kupować od nich ze strony, można ładnie zaoszczędzić szukając po necie), moim zdaniem działa jak normalny deo.

      Delete
  6. Thanks for the review!I've been searching for new deodorant as well!:) I don't know if l'oreal own tom's of maine.But l'oreal own the body shop too...
    Anyway,I tag you to do a post:
    http://lovelycosme.blogspot.com/2012/01/11-random-things-about-me-tag.html

    Hope you'll like it.Thanks:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Thank you for tagging me, I will look at it and do it soon. That was very nice of you :) When it comes to the Body Shop and Tom's of Maine, I think it is a matter of person's choice. I typically refuse to buy them, but there are people that do. I strongly suggest the crystal one, it is really great and extremely natural! :) Best greetings, this time from Poland.

      Delete
    2. Oh,it should be me who says thanks:) Thanks for willing to do the tag;) Ummm..I'm a bit confused about body shop.They're against animal testing but it's owned by l'oreal with animal testing. I generally don't choose body shop product since their inci isn't that green,only for teatree oil since its inci is friendly.But if there're other options on the market here,i prefer to choose other ones.The only"natural"brands available here are l'occitane and the body shop.While in my opinion,they aren't that green either.Other than those 2,I have to do online shopping and ship it here. And yes,I don't use l'oreal anymore. Body shop is such confusing..

      Oh,I'll put crystal on my list next.Have a fun time there in Poland;)

      Delete
  7. Ja mam kulkę firmy JASON (Aloe Vera). Mam swój wypróbowany sposób na "naturalne pachy" - stosuje kilka razy w tygodniu kryształ (w sumie w zależności czy o nim pamiętam) a potem smaruje kulka z JASONa. Ale bez kryształu kulka tez działa super.
    To chyba amerykańska firma, wiec z jej znalezieniem nie powinno być problemu. Cena tez jest ok, ja zapłaciłam 5£ na ebayu.

    Pozdrawiam
    Basia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czyli rozumiem, że dezodorant Jasona Ci się spodobał? Widziałam je w sklepie i się zastanawiałam czy może nie wypróbować, ale chwilowo widać jaką mam kolekcję, więc może chociaż poczekam do czasu aż wykończę Aubrey Organics. A patent z używaniem najpierw kryształu a później kulki uważam za świetny, jakoś nigdy na to nie wpadłam, ale przecież to ma sens! Również pozdrawiam :)

      Delete
  8. hej,
    ja używam crystala - ałunu w sztyfcie i w kulce (zielona herbata+rumianek). lubię najpierw nałożyć ten w krysztale, a potem zaraz "poprawić" jeszcze tym zapachowym. bardzo skuteczne, tylko, niestety, przed każdą aplikacją trzeba dokładnie umyć pachy. piszę "niestety" bo w ciągu dnia, szczególnie w lecie, będąc w pośpiechu między jednym a drugim wyjściem czy zajęciami jest ciężko o taką możliwość.

    jednak ta presja - nieskazitelnie czystych i pachnących pach jest wynikiem też stosowania przez długi czas antyperspirantów. wszyscy jesteśmy zakładnikami tej propagandy doskonałości...ale po dłuższym już stosowaniu ałunu moja tolerancja na naturalny zapach skóry zdecydowanie się zwiększyła. nie chodzi o smród, tylko o odpuszczenie sobie tych wszystkich perfumowanych sztucznych zapachów czy też nie przejmowanie się tak bardzo, jeśli trochę się spocimy. ale jak napisałam - odpowiednio stosowany ałun jest skuteczny, przynajmnie dla mnie.

    pewnie znasz ten blog, ale tak podam na wszelki wypadek - autorka jest zachwycona produktami fimry lavanila (w tym dezo)i teraz też nowym nabytkiem: http://www.veganbeautyreview.com/2012/08/vegan-deodorant.html
    mieszkasz w stanach więc łatwo możesz się przekonać czy ma ew. rację!

    pozdrawiam, polna

    ReplyDelete
    Replies
    1. Duzo prawdy w tym, co piszesz, zwlaszcza z kultura nieskazitelnosci. Perfumowane mydla, perfumowane zele, perfumowane proszki do prania i do czyszczenia, perfumy tak silne, ze porazaja zmysly. Czasami ludzie mowia: uwielbiam ten zapach, jest taki delikatny! - wacham delikatnie, a chemiczny smrod kompletnie mnie zatyka... Dobry patent na uzywanie alunu, dzieki za podzielenie sie!

      Bloga znam i lubie, notke zdazylam juz obejrzac i "obwachac" ;), mysle, ze kupie ktoregos dnia i wyprobuje, ale doceniam to, ze chcialas mi pokazac cos nowego, to bardzo mile :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Delete

Zaglądasz? Podziel się opinią! :)

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie uważnie czytam i zazwyczaj odpowiadam pod postem gdzie zostały zostawione. Jednocześnie proszę o niezostawianie komentarzy promująacych własnego bloga - naprawdę istnieją lepsze miejsca na reklamę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...