Uwaga, obecnie (czerwiec 2015) Stila i Almay znajdują sie na liście firm testujących na zwierzętach (Peta)!
Zdaję sobie sprawę, że mieszkam w Stanach i inne kosmetyki są dla mnie dostępne - zarówno cenowo (amerykańskie kosmetyki kosztują tu ułamek tego, co w Europie), jak i ogólnie pod względem tego, że są w regularnej sprzedaży na sklepowych półkach. Ta notka nie ma na celu narobienie Wam smaka na którąkolwiek z palet, tylko pokazanie, że firm produkujących kosmetyki bez cierpień zwierząt jest wciąż dużo i wiele z nich ma naprawdę fantastyczne kosmetyki.
Chciałabym dziś podzielić się z Wami miłością do moich 3 palet nietestowanych na zwierzętach i napisać dlaczego są moimi ulubionymi.
1. Stila Dream in Full
Ta paleta jest najnowszą w mojej kolekcji, kupioną (jakże by inaczej) na promocji. Jest to paleta ze świątecznej edycji limitowanej. Od początku urzekła mnie swoim projektem, ale nie byłam do końca przekonana z powodu wielkości cieni. Dlatego nie byłam pewna czy warto ją kupić i zdecydowałam się na taki pazerny krok po zobaczeniu prawie 50% przeceny ;)
Paleta zawiera:
- 29 kolorów cieni
- 6 róży i 1 bronzer
- oprócz tego w zestawie był także wodoodporny kajal (kredka do oczu) w czarnym kolorze.
Pokochałam tę paletę miłością odwzajemnioną. Kolory są piękne i nadają się do noszenia na co dzień, chociaż oczawiście możliwym jest wymalowanie czegoś na wieczór. Ładnie się ze sobą lączą, podobno łatwo je też dobrać z odpowiednim różem (trzeba iść po odpowiednich 'płatkach' palety). Malutkie cienie (trójkątne najbliżej środka) świetnie się nadają jako kolory eyelinera (można je używać na mokro).
Zestaw jest piękny i cieszy oko. W łazience wygląda jak małe dzieło sztuki. Cienie są świetnie napigmentowane, dają się dobrze rozetrzeć i ładnie ze sobą współpracują. Kolry błyszczące nie dają taniego efektu na oku, drobinki nie wędrują po twarzy. Jakość porównałabym chyba do cieni UD. Pozytywnie zaskoczyły mnie też róże - nie są bardzo mocno napigmentowane, dzięki czemu nadają policzkom delikatny zarumieniony wygląd, ale trudno jest zrobić sobie nimi krzywdę. Naprawdę pozytywnie mnie ta paleta zaskoczyła, polecam każdemu kto ma możliwość jej kupienia.
2. UD Naked
Tej palety nie muszę chyba nikomu przedstawiać ;) W moim posiadaniu jest już od poprzednich świąt Bożego Narodzenia, ale bardzo długo wstrzymywałam się z wydawaniem jednoznacznej opinii o niej. Miałam co do niej mieszane uczucia. Przede wszytskim kupiłam ją, ponieważ łudziłam się że będzie to paleta idealnie nadająca się do makijażu do pracy. Jednak tu poważnie się rozczarowałam. Znaczna większość cieni w tej palecie jest cieniami z wykończeniem metalicznym lub błyszczącym i ja na przykład nie czuję się w takim błyszczącym makijażu w pracy komfortowo. Jednak muszę przyznać, że po kilkumiesięcznej przerwie ponownie odkryłam zalety tej palety. Nawet jeśli nie do pracy samej w sobie, na co dzień fantastycznie się nadaje. Kolory są piękne. Zresztą, same popatrzcie (większość z Was prawdopodobnie widziała zdjęcia tej palety pewnie już na wszystkich blogach ;):
Oczywiście moją ulubioną częścią palety jest część lewa ;) Tak czy siak, przyznaję - ta paleta to też takie małe, kosmetyczne, dzieło sztuki.
3. Almay intense-i-color
Mój osobisty hit. Pokochałam tę paletę od jej kupienia, chociaż nie spodziewałam się po niej cudów.
Niestety paleta ta została wycofana ze sprzedaży :( Ubolewam nad tym strasznie, bo jest to jeden z moich naj naj najukochańszych kosmetyków. Za co darzę ją takim uczuciem? Nie wiem jak i nie wiem dlaczego, ale makijażu przy pomocy tej palety nie da się skopać. Po prostu się nie da. Raz dwa trzy, nalożyć, nieco rozetrzeć... i zawsze wygląda to tak samo dobrze i zawsze uwypukla mój kolor oczu. Poza tym makijaż trwa 3 minuty i wygląda perfekcyjnie. Naprawdę nie wiem jak to się dzieje (czary mary? ;) i wszystko jest na swoim miejscu. Poza tym kosmetyk był tani (ok 7$, nawet chyba nie), wydajny (używam już od 2 lat i końca nie widać), oczywiście nie testowany na zwierzakach, hipoalergiczny i po prostu niezawodny. Jak tu go nie kochać?
Oto moja trójca - moi absolutni faworyci. Nie są to jedyne palety jakie posiadam, ale te są paletami, które bez wahania kupiłabym jeszcze raz (z Almayem to w zasadzie zrobiłam, kupiłam jedną na zapas ;) Zachęcam was do szukania ulubionych kosmetyków wśród firm nietestujących na zwierzętach, w końcu one są, istnieją i wcale nie jest ich tak mało.
Zdaję sobie sprawę, że mieszkam w Stanach i inne kosmetyki są dla mnie dostępne - zarówno cenowo (amerykańskie kosmetyki kosztują tu ułamek tego, co w Europie), jak i ogólnie pod względem tego, że są w regularnej sprzedaży na sklepowych półkach. Ta notka nie ma na celu narobienie Wam smaka na którąkolwiek z palet, tylko pokazanie, że firm produkujących kosmetyki bez cierpień zwierząt jest wciąż dużo i wiele z nich ma naprawdę fantastyczne kosmetyki.
Chciałabym dziś podzielić się z Wami miłością do moich 3 palet nietestowanych na zwierzętach i napisać dlaczego są moimi ulubionymi.
1. Stila Dream in Full
Stila Dream in full color palette |
Ta paleta jest najnowszą w mojej kolekcji, kupioną (jakże by inaczej) na promocji. Jest to paleta ze świątecznej edycji limitowanej. Od początku urzekła mnie swoim projektem, ale nie byłam do końca przekonana z powodu wielkości cieni. Dlatego nie byłam pewna czy warto ją kupić i zdecydowałam się na taki pazerny krok po zobaczeniu prawie 50% przeceny ;)
Paleta zawiera:
- 29 kolorów cieni
- 6 róży i 1 bronzer
- oprócz tego w zestawie był także wodoodporny kajal (kredka do oczu) w czarnym kolorze.
Pokochałam tę paletę miłością odwzajemnioną. Kolory są piękne i nadają się do noszenia na co dzień, chociaż oczawiście możliwym jest wymalowanie czegoś na wieczór. Ładnie się ze sobą lączą, podobno łatwo je też dobrać z odpowiednim różem (trzeba iść po odpowiednich 'płatkach' palety). Malutkie cienie (trójkątne najbliżej środka) świetnie się nadają jako kolory eyelinera (można je używać na mokro).
Zestaw jest piękny i cieszy oko. W łazience wygląda jak małe dzieło sztuki. Cienie są świetnie napigmentowane, dają się dobrze rozetrzeć i ładnie ze sobą współpracują. Kolry błyszczące nie dają taniego efektu na oku, drobinki nie wędrują po twarzy. Jakość porównałabym chyba do cieni UD. Pozytywnie zaskoczyły mnie też róże - nie są bardzo mocno napigmentowane, dzięki czemu nadają policzkom delikatny zarumieniony wygląd, ale trudno jest zrobić sobie nimi krzywdę. Naprawdę pozytywnie mnie ta paleta zaskoczyła, polecam każdemu kto ma możliwość jej kupienia.
2. UD Naked
Tej palety nie muszę chyba nikomu przedstawiać ;) W moim posiadaniu jest już od poprzednich świąt Bożego Narodzenia, ale bardzo długo wstrzymywałam się z wydawaniem jednoznacznej opinii o niej. Miałam co do niej mieszane uczucia. Przede wszytskim kupiłam ją, ponieważ łudziłam się że będzie to paleta idealnie nadająca się do makijażu do pracy. Jednak tu poważnie się rozczarowałam. Znaczna większość cieni w tej palecie jest cieniami z wykończeniem metalicznym lub błyszczącym i ja na przykład nie czuję się w takim błyszczącym makijażu w pracy komfortowo. Jednak muszę przyznać, że po kilkumiesięcznej przerwie ponownie odkryłam zalety tej palety. Nawet jeśli nie do pracy samej w sobie, na co dzień fantastycznie się nadaje. Kolory są piękne. Zresztą, same popatrzcie (większość z Was prawdopodobnie widziała zdjęcia tej palety pewnie już na wszystkich blogach ;):
Urban Decay Sin, Virgin, Naked, Sidecar |
Urban Decay Sidecar, Buck, Half Baked, Smog, Darkhorse |
Urban Decay Toasted, Hustle, Creep, Gunmetal |
3. Almay intense-i-color
Mój osobisty hit. Pokochałam tę paletę od jej kupienia, chociaż nie spodziewałam się po niej cudów.
Almay intense-i-color |
Oto moja trójca - moi absolutni faworyci. Nie są to jedyne palety jakie posiadam, ale te są paletami, które bez wahania kupiłabym jeszcze raz (z Almayem to w zasadzie zrobiłam, kupiłam jedną na zapas ;) Zachęcam was do szukania ulubionych kosmetyków wśród firm nietestujących na zwierzętach, w końcu one są, istnieją i wcale nie jest ich tak mało.
Nietestowane, a do tego pomysłowe. I z tego, co widzę, ciekawe kolory... Na dodatek mówisz, że ceny są przystępne...
ReplyDeleteCzemu tego nie importują, ja się pytam?
No właśnie zachodzę w głowę czemu! A jak importują to w takich cenach, że framuga opada... :>
DeleteChyba sama zacznę importować ;)
DeletePaleta Stila - to arcydzieło samo w sobie. Pięknie wygląda, a wiele kobiet lubi cieszyć oko nie tylko zawartością, ale również opakowaniem.
ReplyDeleteJa nie mam wielu palet, w sumie tylko jedną większą - z allegro, więc wątpię w jej 'czystość' co do CF, ale żal mi wyrzucać/oddawać, bo to prezent od TŻ, jeden z nielicznych kosmetyków niepewnej polityki, który został mi po przerzuceniu się na nietestowańce.
Na liście widziałam zielonego Sleeka - to będą pierwsze pewne palety w mojej kosmetyczce, mam zamiar w niedługim czasie w końcu zaopatrzyć się w jedno z tych polecanych cudenek :)
Wiesz, raz kupionego szkoda się pozbywać, zwłaszcza wyrzucać. Byłoby to co najmniej marnotrastwem. Poza tym wiadomo, nie zawsze człowiek wie jak obchodzić się z prezentami. Sama mam z tym problem. Powiem Ci, że nigdy nie byłam fanką palet, może dlatego że miałam kilka bardzo wątpliwej jakości palet testowańców i miała,m wrażenie, że palety to zło.
DeleteSleek ma oświadzczenie na stronie, że nie testują, dlatego wylądował na zielonej. osobiście ich palety podchodzą mi średnio, głównie przez te wariackie kolory ;), ale taka Au naturel to czemu nie, czemu nie ;)
Właśnie właśnie, mam zamiar zakupić taką bardziej na co dzień - oryginalną Storm, lub Au naturel. Brakuje mi takich codziennych kolorów do różnych wariacji, za to pełno mam turkusów, zieleni, błękitów, kolorów nie dokońca pasujących na co dzień. Nie wiem, kiedy ja wykończę te 180 cieni w kolorach tęczy - dlatego głównie też blog do wyżywania się kolorami na oczach ;)
DeleteNo ba, od tego w końsą są blogi ;) Do tego się nadają ;) Sama kiedyś kupiłam jedną z palet mafrki no name na allegro, stare dzieje, co najmniej z kilka lat temu, ale jakoś strasznie się zawiodłam. Kolorki płaskie, przy rozcieraniu bardzo łatwo było po prostu zetrzeć kolor, pigmentacja licha. Leży na dnie szufłady i kurz zbiera :>
Deleteświetne są te kosmetyki aż Ci zazdroszczę:)
ReplyDeleteNie ma co zazdrościć, zawsze można jakąś zrzutkę z koleżanką na przesyłkę zrobić i kupić na jakiejś amerykańskiej stronie! Pewnie i tak bardziej by się tak opłacało kupić niż w Polsce bo pewnie w Polsce wejdzie z 400% marżą :/
DeleteZaniemówiłam z wrażenia na widok palety Stili, przypomina rozety witrażowe - cudna jest! I te kolory, ach:) Nie wiem czemu, ale wszędzie zachwalany UD Naked jakoś mnie nie rusza, ale ja to zawsze muszę robić wszystko na przekór;) Zazdroszczę Ci dostępu do takich świetnych marek, w PL ceny niestety nie na moją kieszeń, na razie:D
ReplyDeleteJa mam Sleeka Och so special, całkiem przyjemna, kolorki stonowane, uniwersalne, ale ok. połowa ma perłowe wykończenie, więc nie wiem, czy by Ci podpasowały. Ale już niedługo Sleek wypuszcza 2 palety całkowicie matowe:)
Super, że już wróciłaś, czekałam na posty z niecierpliwością:)
Kate
Ja zawsze wracam, jak bumerang! ;) Ale i tak dziękuję, bardzo mi się miło zrobiło.A zamysł paletki chyba taki właśnie był, taka właśnie rozetka... tyle że z cieniami zamiast szkła. Muszę przyznać, że nieźle to sobie ktoś wykombinował. Trochę się bałam, że więcej uczucia włożyli w projekt opakowania niż same kolorki. Na szczęście chyba jakieś tęgie głowy nad tym myślały, bo wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku... No poza wielkościami cieni, bo wiadomo, że są drastycznie różne.
DeleteW Polsce ceny wywołały u mnie atak zmasowanego śmiechu. A co do Sleeka to mam do niego stosunek bardzo nieokreślony, który mógłby się jednak zmienić pod wpływem wypuszczenia na rynek kilka typowo matowych palet ;)
Pierwsza paletka to prawdziwy ¨dream¨ ;) nie dość ze piękny projekt to i kolorki widać ze dobrze skomponowane.... oj szkoda szkoda ze w europie ciężko o amerykanki :P
ReplyDeleteNo ciężko, to prawda. Miejmy nadzieję, że ktoś wreszci wpadnie na pomysł importowania takich firm jak Physicians Formula, NYX, UD, Too Faced, Tarte czy Stila. Zwłaszcza że UD, Tarte i Stila wypuszczają na rynek najwięcej palet i kolekcji w przystępnych cenach.
DeleteWiesz wydaje mi się ze ktoś już na pewno wpadł, ale oprócz kolosalnych cen za transport wydaje mi się ze amerykanie nie są zbyt chętni do takich przedsięwzięć i nie ułatwiają tego :/ dla europy ich rynek jest wciąż zamknięty
DeleteTo niestety Europa, a nie Amerykanie :/ Ceny amerykańskich dóbr wcale nie są aż tak kolosalne w innych krajach, np. z krajami tzw. pierścienia Pacyfiku czy jak się im to tam zwie, z Kanadą, nawet z Wietnamem mają strefę wolnego handlu utworzoną. UE uwielbia swoje protekcjonistyczne ceny co by chronić rynek wewnętrzny niestety... :/
DeleteMożliwe, ale w tym temacie można sie sprzeczasz :P Bo z tego co wiem amerykański rynek w dużej mierze jest zależny od wschodniego... I prawda jest taka ze to oni praktycznie rządzą w tym momencie światem ekonomicznym. Ja w każdym bać bardziej się nie bede wypowiadać bo w stanach nie mieszkam (choć bardzo bym chciała) :P Ale choć Europa bardzo sceptycznie podchodzi do handlu ze wschodem i faktycznie próbuje go ograniczać z tego co wiem stamtąd jak coś kupujesz to transport masz za darmo... wiec to chyba wschód jest elastyczny :P
Deletepierwszej opakowanie super:) zresztą chętnie wszystkie bym przygarnęła :P
ReplyDeletePrzygarnij kropka? :D
DeleteTa pierwsza paletka wydaje się całkiem niezła, ale... Wzór rozety jest piękny w kościele, a tutaj wydaje się małofunkcjonalny- te cienie są mikroskopijne...
ReplyDeleteAle kolorystycznie wypas :)
Mikroskopijne to one nie są bo paleta jest jednak dość duża ;), ale tego samego się obawiałam zanim ją kupiłam. Powiem Ci, że jak jej używam to mi to generalnie nie przeszkadza, ale biada temu, komu podobają się najbardziej najmniejsze kolory ;)
Deletedługo marzyłam o palecie Urban Decay :D ale mi przeszło :-p natomiast teraz marzy mi się paletka naturalnych cieni :))
ReplyDeletePaletka naturalnych cieni dobra na wszytsko! Jedną z najfajniejszych paletek tego typu jest "dziesiątka" NYXa Champagne and Caviar :)
DeleteMoje kolory. :)
ReplyDeleteKtóre? Wszystkie?! :D
DeletePrawie. :D
DeleteNic tylko znaleźć jakieś podobne paletki ;)
Deletebardzo fajne paletki, śliczne kolory:)
ReplyDeletepozdrawiam!
No cóż, zaprzeczać nie będę.... ;) Również pozdrawiam!
DeleteOj, długo się chyba czaiłaś na tą paletę Stili, co? ;) fajnie, że Ci się sprawdza :)
ReplyDeleteDługo, długo.... Ale jakoś tak promocji nie było i nie było... ;)
DeleteMi się marzy, aby kiedyś kupić UD Naked.
ReplyDeleteA lubisz metaliczne i perłowe cienie? Bo jak nie to możesz się zawieźć.... ;)
DeleteStila jest nieziemska :) A UD właśnie sprzedałam - za dużo perły :)
ReplyDeletePrawda, nie każdy lubi takie wykończenia, mnie też średnio podpasowały... Ale czasami lubię trochę zabłysnąć na wieczór ;)
DeleteDziękuję Ci za oprowadzenie nas po swoich grządkach.
ReplyDeleteOglądałam to z największą przyjemnością, lubię kiedy ludzie realizują zdrowy tryb życia.
Poza tym kiedy się patrzy np na takie Państwo Szczypiorkostwo, jeżyny i innych ich zielonych i zielonkawycch towarzyszy - aż się samo człowiekowi uśmiecha ;)
Mnie się paletki-Naked'ki bardzo podobają, choć ich jeszcze nie mam - zaś wykończenie, wg mnie, mogłoby być satynowe - satyna jest moim rarytasem jeśli idzie o sposób połysku.
Nie znam ceny, ale nawet się nie staram jej poznać - podejrzewam, że jeszcze w tej chwili może być mi na nie szkoda funduszy - inne priorytety :(
Przepraszam, że połączyłam dwie odpowiedzi w jednym komentarzu - podczas scrollowania umknęło mi gdzieś przejście z jednego Twojego posta na drugi i byłam pewna, że to po prostu jeden post - dopiero teraz widzę, że coś mi tu ubyło :D
ReplyDeleteCha cha, no piękny miks notek :) Może dlatego, że na zdjęciach paletek też jest tył ogródka ;) Ogródek sprawia mi sporo radości, wstaję i codziennie zaczynam od oglądania co tam podrosło przez noc (czasami tu widać). No i ten smak... bez porównania jednak. Jeśli chodzi o satynę to jest także moim ulubionym wykończeniem. Trzecia pokazana przeze mnie paletka, Almay, ma właśnie takie wykończenie i jestem w niej totalnie zakochana. A cena Naked powala, no chyba że człowiek mieszka i zarabia za granicą to w zasadzie cena jest zupełnie w porządku - ale na polskie wraunki to masakra jakaś jest.
DeleteAle Stila jest na liście PETA firm testujących na zwierzętach...
ReplyDeleteStila jest teraz na liście firm testujących?! O matko, jak kupowałam te paletki to jeszcze była na liście nietestującej :/ Dzięki za info!
Delete