Friday, November 25, 2011

Po prostu umiar

Do dzisiejszego wpisu zainspirował mnie wpis Czarnego Elfa. Dokładniej ta notka http://czarnyelf.blogspot.com/2011/11/dazenie-do-minimalizmu.html). Bardzo się cieszę i podziwiam Czarnego Elfa za trzeźwe myślenie, nie uleganie łatwo reklamie i ugruntowanie własnego stylu na życie, acz jej notka sprowokowała mnie do kilku myśli. Po przeczytaniu listy jej kosmetyków oczy stanęły mi w słup - nie dlatego, że tak niewiele, a dlatego, że tak konsekwentnie.

Generalnie to miałam w swoim życiu kilka faz. Wychowałam się w domu gdzie słowo minimalizm było zimne i obce, a raczej nigdy nie wypowiadane, chyba ze strachu, że samo jego wypowiedzenie może nam zabrać te wszystkie jakże bliskie sercu rzeczy scuba diving in menorca. Nie lubiłam tego, zawsze z tym walczyłam, ale chyba mi umknęło jak z czasem sama nieco się zmieniłam w chomika.

Swój romans z minimalizmem zaczęłam przez przypadek i bez planowania - wyjazdem na rok za granicę na studia. Z zaledwie takim bagażem, jaki sama mogłam ze sobą przytaszczyć. To był szok. Zauważyłam, że nowy pokój mnie nie przytłaczał i że w ogóle nie tęskniłam za tymi wszystkimi zostawionymi w domu rzeczami, które tak pieczołowicie przechowywałam i bez ktorych rzekomo nie wyobrażałam sobie życia. Oczywiście nie miałam wtedy za wielu prawdziwych zobowiązań, nie musiałam trzymać dokumentacji do odpisów od podatków i numerów telefonów lekarzy, terminów wizyt w urzędach itp , no ale generalnie rzecz biorąc miałam kosmetyczkę, która mieściła w sobie zaledwie tusz, kredkę do oczu, 3 cienie, korektor i perfumy. I żyłam. Do tego mydło, żel pod prysznic i szampon. I co? I dobrze było! Nie mówię, że genialnie, ale dobrze. Poza tym permanentnie na wszystkim oszczędzałam, nawet na biletach autobusowych, przez co byłam bardzo wysportowana, zwłaszcza gdy biegłam na uczelnię będąc już nieźle spóźniona
Polecam każdej chomikującej osobie taką zabawę w minimalizm, odkrycie, że bez tych wszystkich bibelotów świat się nie zawali na głowę ani nie ogarnie nas nagle poczucie tęsknoty za nimi. Takie poczucie przez kilka miesięcy jest dość przydatne ;) Po powrocie do domu przewróciłam mój pokój do góry nogami. Wywaliłam połowę staroci, łącznie z niektórymi meblami. Przemalowałam pokój na wesołe, słoneczne kolory. Oddałam książki do lokalnej biblioteki, a nienoszone ubrania do PCK. Pozbyłam się starych kser z uczelni i innych rzeczy, które przecież "zawsze mogły się jeszcze przydać". Oczyściłam kosmetyczkę z rzeczy, których i tak bym w życiu nie używała.

Jednak muszę przyznać, że po czasie czułam się trochę nieszczęśliwa. Mój pokój za granicą był uporządkowany, ale pusty, zimny, nie mój. Nie dawał ciepła, był zwykłym pustym akademikowym pokojem. Jako tymczasowe rozwiązanie spisywał się świetnie, ale tak na stałe to już jednak nie. (Za to mój nowy pokoik w domu kochałam pasjami, był większy i przestronniejszy, ale nie pusty, a wesołe kolory dodawały mi energii).



Jak wynajęliśmy z mężem nasze pierwsze mieszkanie po przeprowadzce do Stanów, mieszkanie wydawało mi się mało przytulne. Za dużo w nim było miejsca, za mało charakteru. Naszego charakteru. Wtedy tęskniłam za swoimi rzeczami: ubraniami, książkami, pamiątkami. No a potem zaczęłam zarabiać i nałogowo kupować - co znacie między innymi z tego bloga :P Mój wniosek po latach zmian? Umiar we wszystkim. W moim przypadku chomikowanie nie jest dobre a i minimalizm nie bardzo mi służy. Po ciężkim okresie w pracy lubię siebie samą nagrodzić zakupami. Oczywiście nie wyobrażam sobie wpaść do sklepu i kupić 30 cieni jak to czasami widzę dziewczyny w swoich zakupowych filmikach pokazują (i to często takie zakupy robią co kilka miesięcy), ale to nie znaczy, że jestem przeciwna zaszaleniu od czasu do czasu. Fakt, że zdarza mi się czasami złapać za głowę po otworzeniu szafki i zanotowaniu, że znajdują się w niej 4 różne otwarte szampony. No ale wtedy nie pozostaje nic innego jak powiedzieć sobie dość i nie kupować nic nowego zanim te się skończą.

A Wy? Jaki jest Wasz stosunek do tego?

5 comments:

  1. Jestem chomikiem i nie wstydzę się tego :). Ale od jakiegoś czasu staram się trochę ograniczać- szafki się już nie zamykają :)

    ReplyDelete
  2. Ja niestety "zbieractwo" mam po dziadku... "Bo przecież to się może jeszcze przydać!"

    Na szczęście nie chodzi o kosmetyki - kupuję tylko, gdy kończy się poprzedni lub gdy jeszcze takiego nie mam. Z ubraniami jest trochę gorzej - mam bzika na punkcie sukienek i szpilek... Na szczęście nauczyłam się kupować tylko, gdy nie mogę przestać myśleć o rzeczy, którą przymierzałam. Jeśli tak jest - jadę po nią następnego dnia. Ale rzadko trafiam na ubrania, które spędzają mi sen z powiek ;)

    Nałogowo zbieram wszelkie gazety, katalogi, notatki, liściki, pudełeczka, zapisane zeszyty, flakony po perfumach... Koszmar :D
    Ale nigdy nie przebiję mojego dziadka... On chomikuje WSZYSTKO. Kiedyś z babcią zażartowałyśmy, że dziadek pewnie trzyma w piwnicy starą spłuczkę od sedesu... Minęło pięć minut i ją przyniósł :D

    ReplyDelete
  3. Ja pewnie też powinnam się przeprowadzić, wtedy zdecydowałabym się wyrzucić/oddać mnóstwo rzeczy:)A z kosmetykami mam różne fazy, czasem minimalistyczną i dążę do posiadania jednej rzeczy z danego rodzaju, a czasem niestety mnie ponosi i nagle mam np. 6 szamponów. Wyjątek stanowią lakiery do paznokci i żele pod prysznic, mam dużo.

    ReplyDelete
  4. ja jestem chomik, ale staram się z tym walczyć. np. mam problem, żeby wyrzucić stare notatki, gazety, zapisane kartki, ciągle mówię, że lepiej przecież oddać na makulaturę... z tym, że nie mam pojęcia gdzie znajduje się jakiś skup i tak zalegam z tym już kilka lat ;)
    prawda, we wszystkim trzeba umiaru

    ReplyDelete
  5. całkiem podobnie,
    kuszę sie na nowe rzeczy, choc mam co uzywac, ale nigdy nie dochodze do granic absurdu czyli z 10 tuszy na raz, 15 szamponów, itp... podonnie mialam z ksiazkami, w jednym miesiacu kupilam ponad 10 ( tez uzywki) a potem przez nastepne kilka nic.
    braworka

    ReplyDelete

Zaglądasz? Podziel się opinią! :)

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie uważnie czytam i zazwyczaj odpowiadam pod postem gdzie zostały zostawione. Jednocześnie proszę o niezostawianie komentarzy promująacych własnego bloga - naprawdę istnieją lepsze miejsca na reklamę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...