Friday, October 28, 2011

Nietestowane na zwierzętach tusze do rzęs - część druga

UWAGA: od maja 2012 roku firma Oriflame nie jest już firmą nietestującą na zwierzętach. 

No więc kontynuując dyskusję o tuszach, dzisiaj małe zestawienie. Nie recenzja, ale zestawienie. Przeglądałam moje dotychczasowe zbiory plus strony z recenzjami. Z moich obserwacji wynikają 2 wnioski:

1) recenzje i KWC w przypadku tego typu produktów nie są zbyt przydatne, ponieważ każda z nas ma nieco inne rzęsy i nieco inne oczekiwania dotyczące tuszu. Podsumowując - nie ma tuszu idealnego, więc każda z nas wychwala pod niebiosa coś, a wybacza tuszowi coś innego - co z kolei przeszkadza innej.

2) druga rzecz, którą zaobserwowałam to to, że tusz tuszem... ale oprócz tuszu ogromne znaczenie ma szczoteczka. Średniej jakości tusz można czasami uratować fajną szczoteczka, a tusz dobrej jakości skopać nieudaną szczotką.

Z moich własnych doświadczeń wynika, że dla osób, którym najbardziej zależy na niesklejaniu rzęs, najlepszymi tuszami do rzęs są takie z plastikową szczoteczką - podczas nakładania tuszu sama szczoteczka rozdziela rzęsy i nie ma mowy o ich sklejeniu (oczywiście przy 1-2 warstwie, a nie 4 ;) Z kolei taka szczoteczka nie jest zbyt polecana osobom, którym zależy na optycznym pogrubieniu rzęs - rzęsy bowiem wydają się ładnie rozdzielone i dłuższe, jednak niekoniecznie gęściejsze. Z tym jednak trzeba uważać, ponieważ objętość często mylona jest ze zwykłym zlepianiem rzęs - posklejane tuszem rzęsy wydają się, siłą rzeczy, gęściejsze.

No ale do rzeczy. W poście tym postanowiłam zestawić dostępne mi na razie szczoteczki do rzęs tuszy, których używałam w ostatnim czasie bądź używam obecnie. Na początku nie znosiłam plastikowych szczoteczek i tego efektu rozdzielenia, który dawały. Wydawało mi sie, że bardzo słabo podkreślają rzęsy, że sprawiają iż są jeszcze cieńsze i dłuższe ( w moim wypadku efekt niepożądany). Z czasem jednak bardzo je polubiłam, choć wciąż szukałam czegoś odrobinę innego.

Porównanie zajdziecie na zdjęciu poniżej:



Jak już wspominałam, najlepsze szczoteczki dla osób lubiących rozczesane, nieposklejane rzęsy to plastikowe szczoteczki. Wbrew temu, co się wydaje, maja one różne formy, wielkości i różne rodzaje plastikowych włosów (wypustek). Dla przykładu:

a) szczoteczka Jumbo Lash z Physicians Formula:





Gęsta, ale i bardzo duża. Ładnie rozdziela rzęsy i dodaje objętości, ale trudna do manewrowania. Nie jest nadzwyczajnie nastawiona na rozczesywanie rzęs podczas nakładania tuszu, właśnie żeby nie niweczyć efektu pogrubienia, ale jednocześnie nie sklejać rzęs. Ciekawe rozwiązanie.

b) Szczoteczka z PF Organic Wear (zdjęcie pochodzi z mojego starego bloga)



Mniejsza i łatwiejsza do manewrowania przy dolnej linii rzęs. Nie skleja rzęs, dobrze rozdziela, nawet przy wielu warstwach. Efekt pogrubienia niezbyt mocny, ale rzęsy są i tak ładnie podkreślone i mocno widoczne. Bardzo dobra dla osób szukających podkreślenia rzęs, może wydłużenia, ale których rzęsy nie są wybitnie cienkie. Jedna z najfajniejszych szczoteczek jakie dane mi bylo używać.

c) Szczoteczka plastikowa z Oriflame Wonderlash



Asymetryczna. Początkowo może sprawiać problemy, trzeba się nauczyć jak nią manewrować. W moim odczuciu mocno rozczesuje rzęsy, bardziej nadaje się do wydłużenia rzęs niż ich pogrubienia. Dobrze pokrywa niemal każdą rzęsę, przez co nadaje dobry efekt wydłużający. Kształt i rodzaj szczoteczki niemal uniemożliwia nabranie za dużej ilości tuszu i sklejanie rzęs.

Szczoteczki typowe, tradycyjne:

a) Szczoteczka Big Fatty z Urban Decay



Zdecydowanie najsłabsza strona tego tuszu. Szczota jest za duża i za gęsta, nabiera za dużą ilość tuszu i nakłada go nierównomiernie. Przez co może nadawać objętość, ale w bardzo nieelegancki, narzucający się sposób. Bardzo niewiele tego typu szczoteczek jest wartych polecenia. Trudna do manewrowania. Raczej do unikania.

b) Szczoteczka MA Essence



Tradycyjna, nie za duża i nie za gruba. Włosie gęste, ale akurat. Może sklejać rzęsy, ale przy odpowiednim nakładniu może też pokrywać rzęsy odpowiednią warstwą tuszu i nadawać im długości i objętości. Calkiem niezłe rozwiązanie jeśli chce się zatrzymać tradycyjną szczoteczkę. łatwa do manewrowania. Nie rozczesuje rzęs podzczas nakładania, tym samym konieczne może być ich rozczesanie później.


Rozwiązanie pomiędzy, moim zdaniem rozwiązanie optymalne dla osób szukających efektu pogrubienia i wydłużenia, ale nie nastawiającego się na konkretny cel - szczoteczka tuszu Tarte:



Coś pomiędzy szczoteczka plastikową, a tradycyjną. Mała, cienka, ale z bardzo krótkim i gęstym włosiem. Nie nakłada za wiele tuszu i rozdziela rzęsy, ale niekoniecznie niweluje efekt pogrubienia. Dociera do wielu miejsc jednocześnie, pogrubia. Nietrudna przy manewrowaniu, można dotrzeć do rzęs od samej nasady. Łatwo pokrywa dolną linię rzęs. Jak dotąd moja ulubiona.

Zauważcie, że nie piszę tu nic o samej konsystencji tuszy ani ich działaniu. Moja notka ma na celu zwrócenie Wam uwagi, że czasami można nieco skorygować działanie tuszu używając starej szczoteczki z tuszu innego (ja właśnie staram się używać mojego tuszu UD ze starą szczoteczką z Physician Formula i, moi zdaniem, tusz spisuje się znacznie lepiej niż z tą niezdatną do użytku szczotą).

A Wy co myślicie?

No comments:

Post a Comment

Zaglądasz? Podziel się opinią! :)

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie uważnie czytam i zazwyczaj odpowiadam pod postem gdzie zostały zostawione. Jednocześnie proszę o niezostawianie komentarzy promująacych własnego bloga - naprawdę istnieją lepsze miejsca na reklamę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...