Po pierwsze z góry muszę przeprosić za niezbyt profesjonalne zdjęcia, ale z powodu braku odpowiednich warunków mieszkaniowych zmuszona byłam przenieśc moje sesje zdjęciowe na zewnątrz.
Dzisiejsza notka będzie odrobinkę kontrowersyjna, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że ten blog w dużej mierze zajmuje się kosmetykami naturalnymi. Dlaczego kontrowersyjna, napiszę po krótkiej recenzji. Oto coś, czego czego bardzo chętnie używam na co dzień w lecie albo po kąpieli. Są to perfumowane talki do ciała:
Na tego typu produkty natknęłam się zupełnie przypadkiem podczas buszowania między TJ Maxxowskimi półkami i jako kompletny maniak zapachowy i kosmetycznych nowinek (taka całkowita nowinka to to nie jest, jest jednak nowinką dla mnie), musiałam oczywiście wypróbować. Product był kilkakrotnie przeceniony i nawet z zaklejoną nakrętką pachniał zabójczo bzem. Ma on kilka zastosowań:
# można go kłaść bezpośrednio na skórę. Powoduje, że skóra jest jedwabiście gładka i do tego delikatnie pachnąca kwiatami. Wchłania nadmiar potu na ciele i niweluje jego zabójczy zapach ;)
# można go stosować jako posypkę do pościeli. Czasami lubię sobie sypnąć trochę tego produktu na prześcieradło; pomaga zwłaszcza podczas jesiennej chandry
# stosowałam go też na włosy jako swoistego rodzaju dezodorant do włosów. Dobry zwłaszcza na randkę do kina, gdzie osoba zainteresowana może siedzieć dość blisko naszej głowy
# jako zwykłą posypkę, w sytuacji awaryjnej używałam go na pewne niewygodne obtarcia po nadmiernych ekscesach ćwiczeniowych (zachciało mi się intensywnych ćwiczeń), podziałał i zdecydowanie złagodził wysypkę
Rozsmarowany talk jest na skórze zupełnie niewidoczny, do tego nadaje skórze niesamowite uczucie miękkości, jedwabistości.
(Talk można wetrzeć w skórę, na ostatnim pokazanym przeze mnie zdjęciu widocznie bieli, w rzeczywistości po dokładniejszym rozsmarowaniu zdecydowanie tego nie robi).
Dlaczego jest to produkt kontrowersyjny? Wiele osób uważa ostatnimi czasy, że talk może być szkodliwy dla zdrowia, a nawet rakotwórczy. Dyskusja o talku jest częścią szerszej dyskusji toczącej się w internecie oraz innych debatach o szkodliwości niektórych składników w kosmetykach (typu PEGi, parabeny, SLSy) i jest także różnie odbierana przez różne osoby. Osobiście nie jestem wciąż w 100% pewna, jaki jest mój stosunek do kosmetyków naturalnych - lubię je i czerpię gaściami z pomysłów i stron i naturalnej kosmetyce, tocząca się dyskusja przekonała mnie także do kosmetyków mineralnych, natomiast nie jestem pewna czy chcę uciekać się do naturalnej pielęgnacji w 100% i stronić od czegokolwiek, co może ewentualnie wzbudzać kontrowersje. Ten talk jest dla mnie taką przyjemną, pachnącą odskocznią od wszystkich rzeczy typu "to wolno, a tego nie". Kupiłam bo kusił mnie niesamowicie zapachem, przystępną ceną oraz brakiem dodatków odzwierzęcych (oczywiście w 100% cruelty - free). Polecam osobom lubiącym gadżety kosmetyczne oraz lubiących się czasami dopieścić kosmetyczną pierdółką ;)
Friday, October 14, 2011
Słówko o perfumowanych talkach do ciała
Labels:
Casswell - Massey,
ciekawe,
perfumy,
wegańskie,
wegetariańskie,
zapachy
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Odnośnie talku - talk jest rakotwórczy tylko i wyłącznie przy wdychaniu (osiada na płucach). Przez skórę nie wnika, więc spokojnie można go stosować. Gdyby było inaczej, nie zezwalałyby na jego stosowanie organizacje certyfikujące jak EcoCert. Także używaj bez obaw :) jedyne, co może się stać, to może zapchać, ale to ju kwestia indywidualna, jak ze wszystkim ;)
ReplyDeleteja ogólnie mało zwracam uwagę na to, czy produkt naturalny czy nie, jednak skłamię, jeśli powiem, że nie czytam składów. Ale nie dlatego, że to substancja rakotwórcza, a to nie do końca naturalne, tylko, że sporo rzeczy mnie podrażnia, stąd unikam dużej ilości alkoholu i przydługiego składu. ja bardzo lubię talki, niestety nigdy nie widzialam pachnacych :(
ReplyDeleteNo ja co prawda czytałam rózne opinie, nawet takie, że samo używanie talku może być rakotwórcze, ale mam do tego stosunek mocno nieokreślony. Natomiast bardzo cieszy mnie fakt, że są akceptowane przez EcoCert, gdyż o czymś to jednak świadczy :)
ReplyDeletePralko, ja też czytam składy i w sumie kocham naturalne kosmetyki, ale nie upieram się, żeby każdy kosmetyk w mojej szafeczce taki był :)