Sunday, October 2, 2011

L.A. Minerals eyeshadows

O minerałkach L.A. Minerals pisałam już na moim poprzednim blogu, ale mam wrażenie, że byłam dla nich niesprawiedliwa. Ich kolory są znacznie ładniejsze i bardziej wyrafinowane niż to, co pokazałam w swoim ostatnim poście. W związku z tym postanowiłam je trochę zrehabilitować ;) Zdjęcia zrobiłam w pełnym słońcu, starając się uchwycić prawdziwy kolor i błysk, jeśli go posiadają.


Na początek kolor Eggplannt. Piękny, głęboki bakłażanowy kolor (czyli głeboki, ciemny fiolet), wykończenie matowe. Zakupiony głównie z myślą o robieniu kreski, fantastyczny dla zielonych oczu:



Następnie kolor Hip-Notic. Jest to o ton jaśniejszy fiolet, ale z intensywnym niebieskawym połyskiem, który, jak się okazało, mi za bardzo nie służy, jednak doceniam jego charakter:



Kolejnym cieniem, który posiadam z firmy L.A. Minerals, jest Satin Sheets. Jest to coś pomiędzy zimnym różem a fioletem, silnie błyszczący. Kolor sam w sobie okazał się dla mnie dośc nietrafiony, mam cienie pod oczami, a on zdaje się nie uwypuklać. Poza tym jest to kolor taki trochę... niemrawy. Mój najmniej ulubiony kolor z cieni AL Minerals. Tego koloru raczej nie polecam, bo trudno mi wyobrazić sobie karnację na naszej szerokości geograficznej, z którą by dobrze współgrał. W USA jest więcej różnorodności kulturowej i tu może komuś podpasować, ale u nas raczej tego nie widzę. Na zdjęciu wyszedł cieplejszy niż jest:




Crush - nieco ulepszona wersja Satin Sheets. Różowawy kolor, silnie skrzący. Ma jakby złotowy podton (widać jak się przyjrzeć ściankom opakowania). Delikatny, dziewczęcy, rozświetlający. Kolor, pomimo tego złotawego odcienia, raczej dośc neutralny, przynajmniej w moim odczuciu. Sprawia wrażenie jakby słońce grało w płatkach sniegu, które osiadły na naszych powiekach. Dość uniwersalny:



Następnie Moonlight. Kolor złoto - morelowy, a konkretniej morelowy ze złotym połyskiem. Taki dość delikatny, ale ładny, rozświetlający. Tonacja ciepła. Dla takich typów urody jak ja - ciepłych i bładziochów - nadaje się na fajny, rozświetlający makijaż:



Na koniec cień 1st Boyfriend. Jest to matowy brąz, dość jasny. Na żywo wydaje się mniej ceglasty, a bardziej neutralny. Dobra pigmentacja, kupiłam, bo wydawał mi się pasujący do zielonych oczu, poza tym nie jest zbyt ciemny:



Chyba nietrudno zgadnąć w jakich kolorach gustuję? ;) W swoim posiadaniu mam także 2 korektory z tej firmy oraz 2 róże, ale o tym w innej notce. Firma L.A. Minerals została mi polecona przez zaprzyjaźnioną blogowiczkę, która poradziła mi tam poszukać korektorów mineralnych. Mają one podobno nienajciekwszy skład (zawierają silikony?), ale fantastycznie się nakładają i ładnie kryją. Pech chciał, że LA Minerals miało akurat promocję i można było nabyć dowolne 10 próbek w cenie 5, w związku z tym poszalałam z cieniami ;)

Tutaj swatche cieni w pełnym słońcu:



Tu w innym świetle:



Podsumowując: przyjemne w użyciu cienie o ładnych, naturalnych kolorach (przynajmniej te, które ja wybrałam), łatwej aplikacji i dobrej jakości. Problemem jest cena - są one stosunkowo drogie, jeśli nie nabędzie się ich w promocji.

9 comments:

  1. Eggplant bardzo fajny. Lubię maty..
    I wydaje mi się, że masz rację. Pasowałby do moich zielonych oczu idealnie :)

    ReplyDelete
  2. Bardzo fajny kolor eggplant ma nasza polska mineralna Rhea - wypróbowałam i bardzo ładnie się z moimi oczami komponował. Ale z Rheą miałam taki problem, że za licho się nie trzymała, nawet na mokro, więc szukałam godnego nastepcy. No i się doszukałam :)

    ReplyDelete
  3. Ja muszę się ze wstydem przyznać za to, że nie lubię i nie potrafię się obsługiwać cieniami sypkimi ;]

    ReplyDelete
  4. Wszystkie mi się podobają, a najbardziej te, które Ty uznałaś za średnio fajne :P Mnie by chyba pasowały.

    ReplyDelete
  5. Gunia, może się się kiedyś wymienimy? :D

    ReplyDelete
  6. Droga Pralko, ja mam z cieniami sypkimi bardzo skomplikowany związek, wiecznie zrywamy, a następnie ja wracam i tak w kółko.... :D Jakoś nie mogę z nich zrezygnować,bo kolorki mnie stale urzekają, ale też mam z nimi niemały problem ;) Dlatego tez przymierzam się do prasowania cieni sypkich - jak już się zdecyduję, to pojawi się notka! :]

    ReplyDelete
  7. wow Linus, jaka zmiania. Bardzo mi się podoba "nowy" blog:P
    Emilka

    ReplyDelete
  8. To zapamiętaj mniej więcej jak dużo idzie sypańców :) Bo kilka stron z USA znalazłam, co sprzedają pięęęęęękne pigmenty, ale boję się, że raczej próbki na sprasowanie nie starczą ;/

    ReplyDelete
  9. Kochana Emilko, bardzo się cieszę, że Ci się podoba :)

    Praleczko, jeśli chcesz prasować cienie, to koniecznie z firmą TKB Trading! Nie testują na pewno (na stronie można sobie ściągnąć ich oświadczenie w formacie .pdf w tej sprawie), sprzedają OGROMNIASTE próbki za 1,5$ (tak że starczy na kilka cieni), są tani i wysyłają wszędzie. I ten wybór pigmentów, nie do pojęcia :) Swoją drogą, za jakiś czas będę o nich notkę robić ;)

    ReplyDelete

Zaglądasz? Podziel się opinią! :)

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie uważnie czytam i zazwyczaj odpowiadam pod postem gdzie zostały zostawione. Jednocześnie proszę o niezostawianie komentarzy promująacych własnego bloga - naprawdę istnieją lepsze miejsca na reklamę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...